wtorek, 27 stycznia 2015
INFORMACJA NR 3
JEŻELI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z YNKWH ZAPRASZAM NA TWITTERA, NA KTÓRYM BĘDĄ ROŻNE INFORMACJE I TAM BĘDZIECIE MOGLI MNIE ZNALEŹĆ
niedziela, 25 stycznia 2015
Rozdział 18: "A ty byś wybaczył?"
NOTATKA POD ROZDZIAŁEM!
CZYTASZ?! = KOMENTUJESZ!
Miłego czytania :)
Justin
Minęło pare dni od wydarzenia z Nicole i szczerze mówiąc brakuje mi jej. Czuję się jak gówno, ponieważ to ja powinienem jej o wszystkim powiedzieć, a nie Nathan. Jeszcze powiedział jej to w taki brutalny sposób.
Przecież powiedziałbym jej...
Inaczej...
Nie mogłem patrzeć jak moja księżniczka płacze..
Przeze mnie.
Najgorsze jest to, że ona jest w jakiś sposób dla mnie ważna i zależy mi na niej. Prawie codziennie przebywaliśmy razem, a teraz? A teraz nie chce mnie znać.
Nienawidzi mnie.
Naprawdę muszę z nią porozmawiać.
- A! Najpierw miałeś mnie w sobie rozkochać! - krzyknęła. - I wiesz co? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedź dodała. - Udało ci się. - warknęła.
Udało ci się.
Gdy tylko usłyszałem te słowa, myślałem, że coś rozpierdolę. Mogłaby być teraz moja, w moich ramionach...
Ale ona mnie nienawidzi.
Nie czekając długo sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do brunetki.
A jeżeli nie odbierze?
Spróbuj.
Jeden sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Może bierze prysznic?
Jeden sygnał.
Drugi...
- Halo? - usłyszałem dobrze znany mi głos. - Halo? - zapytała ponownie.
- Nicki... - mruknąłem. Usłyszałem jak wstrzymuje oddech. - Proszę cię... - powiedziałem niepewnie. - Porozmawiajmy. - dodałem. W słuchawce było słychać tylko jakiś szum, a po chwili głos dziewczyny.
- Gdzie? - mruknęła. Odetchnąłem z ulgą.
- U mnie? - zapytałem niepewnie.
- Będę za godzinę. - warknęła i się rozłączyła.
I znowu jest tą wredną Nicole.
Nicole
Zadzwonił.
Poprosił o spotkanie.
Zależy mu na mnie.
Albo ma wyrzuty sumienia.
Wstałam z łóżka - ponieważ spałam i udałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Przejrzałam się w lustrze i powiem wam, że nie wyglądam tak źle. Nie mam aż tak podkrążonych oczu i rozczochranych włosów.
Jedyny plus.
Weszłam pod prysznic i od razu na moje ciało zaczęła spadać gorąca woda, poczułam jak moje mięśnie się rozluźniają, zaczęłam wcierać w siebie rożnego rodzaju żele pod prysznic i szampon do włosów. Gdy wyszłam z kabiny wytarłam się miękkim ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do garderoby po coś do ubrania.
No właśnie.
W co się ubrać?
Niech widzi co stracił.
Nałożyłam jeszcze makijaż i mogłam wychodzić. Zeszłam na dół i ponownie nie zobaczyłam nikogo, oprócz Marthy. Wyszłam przed dom, kierując się do swojego samochodu. Była godzina szesnasta, a miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam wpaść po drodze do kawiarni po kawę. Zatrzymałam się pod kawiarną, wysiadłam z auta i popędziłam po kawę.
- Dzień dobry. - powiedziałam, uśmiechając się przy tym sztucznie.
- Witam, piękną panią. - odpowiedział starszy facet, wyglądał na czterdziestkę. - Co podać? - zapytał.
- Cappuccino, proszę. - mruknęłam.
- Już się robi. - odpowiedział, znikając mi z oczu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że połowa osób tutaj uważnie mi się przygląda. Zmarszczyłam brwi spuszczając wzrok na buty, które w tym momencie wydawały się być bardzo ciekawymi.
- Pani cappuccino. - powiedział.
- Dziękuję, do widzenia. - mruknęłam, odwracając się w stronę drzwi. Skierowałam się do samochodu i nim się obejrzałam byłam już pod domem szatyna.
Cholera.
Wysiadłam z samochodu i podążyłam wolnym, ale za to zdecydowanym krokiem w stronę drzwi. Przed zadzwonieniem dzwonkiem - zawachałam się.
Może się wrócę?
DZWOŃ!
Zadzwoniłam.
Fragment pisany przy -> http://youtu.be/AWpsOqh8q0M :)
Chwilę poczekałam, aż w końcu usłyszałam, że ktoś idzię i po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął Ethan.
- Cześć... - powiedział, przyglądając mi się uważnie.
- Cześć... - mruknęłam. - Ja do... - nie dokonczam, ponieważ mi przerwał.
- Do Justina, wiem. - mruknął. - Wejdź. - przesunął się, tym samym robiąc mi miejsce na wejście. - Czeka na ciebie w salonie. - dodał, posyłając mi uśmiech.
- Okej... Dzięki. - odwzajemniłam to. Wchodząc głębiej mogło się poczuć ten specyficzny zapach mężczyzn, który był nawet do zniesienia. Gdy tak przemierzałam przedpokój, przeglądałam zdjęcia wiszące na ścianie i dziwne, bo wcześniej nie zwracałam na nie większej uwagi. Mniejsza z tym, że byłam tu tylko raz, czy dwa... Kiedy wreszcie korytarz się skończył, weszłam do salonu, w którym było pełno chłopców, a w nich on.
Justin.
Jego wzrok od razu odnalazł mój, podtrzymaliśmy kontakt wzrokowy przez chwilę, a potem go opuściłam.
Nie mogę tak...
Głowy wszystkich jak na zawołanie zwróciły się na mnie, cóż... To niezręczne.
- Cześć chłopaki... - mruknęłam, przyglądając się każdemu z osobna. Patrzyli na mnie z troską w oczach, ale i ze strachem.
Aż taka groźna jestem?
- Cześć Nicole... - odpowiedzieli razem niepewnie. Przejechałam wzrokiem po wszystkich, tym samym dając znak, że chce zostać sama z Bieberem. Oni chyba nie zrozumieli, więc musiałam się odezwać.
- Chciałabym porozmawiać, z Bie... - zatrzymałam się. - Justinem, sam na sam. - mruknęłam, wywracając oczami na ich zachowanie.
- Spadamy chłopaki! - krzyknął John, jak dobrze kojarzę. Gdy wyszli zapadła niezręczna cisza, stałam nadal w tym samym miejscu patrząc na chłopaka.
- Chciałeś rozmawiać. - warknęłam.
- Usiądziesz? - zapytał cicho.
Jego głos.
Może nie powinnam być dla niego taką suką?
Zasłużył.
- Postoję... - mruknęłam. Chłopak wziął głęboki oddech, przecierając dłonią twarz.
- Nie wiem od czego zacząć. - powiedział.
- Najlepiej od początku. - mruknęłam.
- To prawda, że chciałem cię uwieść i zabić, ale potem to wszystko się zmieniło... - powiedział. - Potem zrobiłaś się dla mnie w jakiś sposób ważna, miałem ochotę przebywać z tobą całe dnie i nie wypuszczać z ramion. - dodał, patrząc w jeden martwy punkt.
- Nigdy nie byłam dla ciebie ważna, chcesz tylko żebym ci wybaczyła, bo zżera cię poczucie winy. - warknęłam ze łzami w oczach. Podniósł się i podszedł do mnie.
- Nie wiesz co czuję. - syknął. - Nie wiesz jak chujowo się czułem z tym, że nie ma cię obok. Nie wiesz jak bardzo chciałem cofnąć czas i spotkać cię w lepszych okolicznościach. - warknął, patrząc prosto w moje oczy.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - zapytałam, przez łzy. - Dlaczego dałeś mi nadzieję? Dlaczego mnie tak potraktowałeś? Co ja ci takiego zrobiłam?! Dlaczego ja?! - krzyknęłam, dusząc się łzami. - Myślisz, że jak się czułam z faktem? Chłopak, w którym się zakochałam chciał mnie zabić! - syknęłam.
- Chciałem to zrobić zanim coś do ciebie poczułem. - syknął. - Nie wiedziałem, że poczuję coś do ciebie... - mruknął. - Naprawdę jest mi przykro... Nicol, skarbie przepraszam. - powiedział ze łzami w oczach.
- A ty byś wybaczył? - zapytałam, prawie nic nie widząc. - Wybaczyłbyś? - ponownie zapytałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. - No własnie... - mruknęłam. - Zniknij z mojego życia, proszę cię tylko o tyle. - powiedziałam płacząc.
- Nicki... - usłyszałam tylko za sobą.
Wychodząc postanowiłam, że pójdę pieszo.
Nie chce spowodować wypadku.
Szłam i płakałam, nie mogłam uwierzyć, że tak to się skończyło.
Potrzebuje go...
Idąc zauważyłam mężczyznę, który przyglądał mi się uważnie, oglądał się za siebie i prosto na mnie.
Okej...
Zaczynam się bać.
Samochód, który za mną jechał zatrzymał się niedaleko mnie, wyjęłam telefon i zaczelam szukać numeru do Justina. Kiedy już go znalazłam, zadzwoniłam i nie czekałam długo, aż odbierze.
Odebrał za drugim sygnałem.
- Nicol? - zapytał, raczej zmieszany.
- Justin ktoś mnie śledzi. - powiedziałam. - Proszę cię pomóż mi... - mruknęłam i się rozpłakałam.
- Gdzie jesteś? - zapytał, usłyszałam włączający silnik, więc pewnie już jest w samochodzie. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ ktoś przyłożył mi do twarzy jakąś chustę. Krzyknęłam i jedynie co usłyszałam to głos Justina wołającego moje imię.
Czy to się dzieje naprawdę?
-------------------------------------------
Nooo mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba i zadowoliłam Was jego długością ;)
Następny nie wiem kiedy się pojawi możliwe, że w piątek lub w weekend :)
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!!!
NASTĘPNY? = NIE WIEM KIEDY haha :D
Całuski Veroniczka! Xoxo
środa, 21 stycznia 2015
Rozdział 17: "Naprawdę myślisz, że uwierzę ci w taką beznadziejną bajeczkę? "
NOTATKA POD ROZDZIAŁEM I KOMENTUJ! :)
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY (:
Nicole
--------------- 3 dni później -------------
Nicole
Przez te trzy dni nie wychodziłam z domu, myślałam nad tym wszystkim i nie będę kłamać.
Przepłakałam całe trzy dni.
Myślałam nad tym co powiedziała mi Bella, próbowałam nie raz porozmawiać z ojcem, ale raz nie ma go w domu, a dwa nie mam odwagi...
Boję się.
Nie wychodziłam z domu, nie chodziłam do szkoły, nie odbierałam telefonu od nikogo. Szczerze mówiąc, najbardziej zraniła mnie ta sytuacja z Justinem...
Może to idiotyczne, ale tęsknie za nim... Cieżko jest mi się pogodzić z tym, że chciał mnie tylko wykorzystać.
Że nic dla niego nie znaczyłam.
Nie mam odwagi zadzwonić do niego i poprosić o spotkanie, jeżeliby powiedział, że to wszystko prawda...
Załamałabym się.
Jezeli chodzi o szkołę to w sumie byłam na bieżąco, ponieważ Emily o wszystkim mnie informowała i przynosiła lekcje. Dzisiaj też ma przyjść i pewnie znowu będzie mnie zadręczać pytaniami typu -
"wszystko w porządku?", "Stało się coś?", "Nicole, możesz mi zaufać"
Raz zapytała, czy jestem taka przez Justina to się zdenerwowałam, nakrzyczałam na nią i kazałam wyjść.
Jest denerwująca.
Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już siedemnasta - wstałam na równe nogi i zeszłam na dół, ponieważ zaraz miała przyjść Em, a nie lubi wchodzić sama na górę, bo źle się z tym czuję.
Dziwna jest.
Byłam ubrana tylko w dresy, za dużą koszulkę i białe skarpetki - w końcu jestem w domu.
Kto mi zabroni?
Schodząc na dół zobaczyłam tatę i jego znajomych. Nie zauważył mnie, ponieważ był zbyt zajęty gośćmi. Nim się obejrzałam dzwonek do drzwi zadzwonił, podeszłam do nich i zobaczyłam uśmiechniętą Emily.
- Hejka, laska! - krzyknęła, uśmiechając się szeroko. Mnie jakoś do uśmiechu nie było, ale jej odpowiedziałam.
- Hej... - mruknęłam, zamykając drzwi. - Chodź na górę. - minęłam ją, wchodząc po schodach czułam na sobie wzrok ojca i reszty.
- Dzisiaj nie mamy nic zadanę. - zaśmiała się dziewczyna, rzucając na moje łóżko. - Więc możemy porozmawiać w spokoju. - spojrzała na mnie poważnie. - Więc mów. - powiedziała.
- Ale co? - zapytałam, stając w drzwiach. - Co mam ci powiedzieć? Że mój ojciec jest szefem mafii, a chłopak, w którym się chyba zakochałam chciał mnie wykorzystać i zabić?! - krzyknęłam, wymachując rękoma. - Nie mam ci nic do powiedzenia. - powiedziałam sarkastycznie, siadając na podłodze. - Moje życie jest do dupy. - zaśmiałam się. Spojrzałam na rudowłosą, która siedziała tym razem z uchylonymi ustami i chyba była zaskoczona.
No cóż, to jest zabawne.
- Żartujesz sobie ze mnie? - zapytała, zaraz potym wybuchając śmiechem. Odwróciłam się do niej tyłem i czekalam na dalszy ciąg. - Naprawdę myślisz, że uwierzę ci w taką beznadziejną bajeczkę? - zapytała, śmiejąc się. - Tak, jasne. - mruknęła.
- Wierz w co chcesz. - mruknęłam, podnosząc się z podłogi. - A jeżeli już skończyłaś to możesz wyjść. - wskazałam na drzwi.
- Nicki... Ty serio? - zapytała. - Myślałam, że... - przerwałam jej.
- To źle myślałaś. - warknęłam. - Jestem zmęczona, chce iść spać. - mruknęłam.
- Chcesz porozmawiać? - zapytała, wstając.
- Jedynie czego teraz potrzebuje to snu, a ty mi w tym przeszkadzasz. - syknęłam. - Cześć. - mruknęłam. Wzięła swoje rzeczy i wyszła.
A może będzie to nasze ostatnie spotkanie?
-----------------------------------------
No więc mamy kolejny rozdział, który jest nudny można powiedzieć... :( i krótki, przepraszam za to, ale naprawdę dużo się u mnie działo i nie miałam jak go napisać...
Następny nie wiem kiedy się pojawi, wchodźcie i sprawdzajcie :D
Całuski Veroniczka! Xoxo
piątek, 16 stycznia 2015
Rozdział 16: "Może nie jest taka zła?"
PRZERASZAM ZA BŁĘDY!
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!
Czytaj notatkę pod rozdziałem :)
Miłego czytania :>
Nicole
- Okłamałeś mnie... - mruknęłam, patrząc na niego zaszklonymi oczami. - Powiedziałeś, że nie wiesz nic o pieprzonej mafii! Śmiałeś mi się w twarz! - warknęłam.
- Chciałem cię chronić... - odpowiedziała
- W dupie mam tą twoją ochronę! - syknęłam. - Nie przejmowałeś się mną tylko sobą, nigdy nic dla ciebie nie znaczyłam! Zawsze byłeś tylko ty, Bella i teraz ten bachor. - powiedziałam z pogardą w głosie. - Nigdy się mną nie przejmowałeś, zawsze kłamałeś, robiłeś mi wyrzuty o byle gówno, a teraz? Teraz udajesz cudownego i martwiącego się tatusia! - zaśmiałam się sceptycznie, patrząc w jego zaszklone oczy. - Mam cię serdecznie dość. - warknęłam.
Justin
Przyglądałem się całej sytuacji.... I Było mi żal Nicol, nie zasłużyła na to. Jest cudowna, piękna, zabawna mądra - nie zasłużyła na to wszystko, powinna mieć lepsze życie.
Moja mała.
Wyglądła uroczo, gdy się rumieniła jak prawiłem jej komplementy, a teraz? A teraz wygląda jak chodzące nieszczęście. Żałuję, że wszystko się tak potoczyło, powiedziałbym jej o wszystkim. Ja sam - na spokojnie. Może by zrozumiała.
Nawet nie byliście parą.
- A ty... - z transu wyciągnął mnie głos dziewczyny. - Masz mi coś do powiedzenia? - warknęła.
Nie płakała - była wściekła.
- Nicki... - urwałem nie wiedząc co powiedzieć. - To nie miało być tak. - mruknąłem, nie patrząc w jej oczy.
Nie mogłem.
Nie miałem odwagi.
- A jak kurwa?! - syknęła. - Chciałeś mnie zabić! - krzyknęła.
- Nie... - po salonie uniósł się śmiech brunetki. Podniosłem wzrok i zobaczyłem w jej oczach ból, strach i rozczarowanie.
- Nie? A co chciałeś zrobić? - głos jej się załamał, a w oczach stanęły łzy.
Nie mogłem na to patrzeć.
Nie na to jak moja księżniczka płaczę.
- A! Najpierw miałeś mnie w sobie rozkochać! - krzyknęła. - I wiesz co? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedź dodała. - Udało ci się. - warknęła.
Zamarłem.
- Nicole... Daj mi wytłumaczyć. - spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem coś, czego nie chciałem.
Rozczarowanie.
- Wiesz co? - zapytała. - Byłeś mi naprawdę bliski... Czułam, że mam tylko ciebie... Że mogę ci zaufać, wypłakać się w ramię. - powiedziała. - Gdy nie było przy mnie Emily, byłeś ty... - wyszlochała. - Pocieszałeś mnie... Zapewniałeś, że będzie dobrze... Spędzałam z tobą całe dnie. - płakała, gdy to mówiła. - Ale ty okazałeś się być takim dupkiem jak wszyscy. Jesteś fałszywy, nie wiesz co to są uczucia. Nie liczysz się z nikim! - syknęła.
- Skarbie... - mruknąłem.
Miała rację.
Jestem fałszywym dupkiem.
- Nie jestem twoim skarbem do cholery! Nawet nie byliśmy parą. - krzyknęła. - Nienawidzę cię. - rozpłakała się na nowo, spojrzała raz na mnie i swojego ojca - i wyszła.
Spojrzałem na Nathana z mordem w oczach.
- I co? Zadowolony jesteś z siebie, kurwa?! - krzyknąłem, podchodząc do niego. - Złamałeś jej serce, zadowolony?! - warknąłem. - Miałem tylko ją, kurwa. - syknąłem, uderzając mężczyznę w lewy policzek i kopiąc go w brzuch - nim się obejrzałem chłopcy zaczęli mnie od niego odciągać. - Nie wiem jak możesz być z takim skurwielem. - zwróciłem się do jego żony, która patrzyła na mnie zaszokowana. Spojrzałem jeszcze raz na mężczyznę leżącego na podłodze
i szybkim krokiem wyszedłem z domu.
Nicole
Siedzę na podłodze w pokoju już chyba od dobrych trzech godzin, zastanawiając się co teraz zrobić.
W sumie to moje życie jest do bani. Chłopak, w którym się chyba zakochałam okazał się dupkiem, w dodatku chciał mnie zabić. Mój ojciec jest w mafii i mści się na wszystkich.
Zazdrościcie mi, nie?
Płakać już nie mam siły.
Ja już na nic nie mam siły.
Siedziałam tak w długiej ciszy, aż ktoś nie zapukał do drzwi. Nie fatygowałam się, żeby otworzyć - mam ich w dupie, niech zostawią mnie w spokoju.
- Nicole? - usłyszałam głos Belli. - Porozmawiamy? - zapytała. Nie odpowiedziałam, nie miałam ochoty na rozmowę.
W szczególności z nią.
- Okej... Uwaga wchodzę! - krzyknęła zza drzwi. Zaśmiałam się, gdy nie mogła otworzyć drzwi.
Idiotko, przecież je zamknęłam!
- No nie wiem, czy je otworzysz. - odkrzyknęłam ze śmiechem, wstałam na równe nogi i podeszłam do drzwi. - Chciałaś coś? - zapytałam złośliwie.
- Możemy porozmawiać? - zapytała.
- Nie. - odpowiedziałam i zamknęłam jej drzwi przed nosem. Usłyszałam jeszcze jak coś mamrocze pod nosem, a po chwili wpadła do pokoju. Wywróciłam oczami, siadając spowrotem na podłogę.
- Wiem, że jest ci cieżko... - przerwałam jej.
- Tak, bo ty masz ojca kryminalistę i zakochałaś się w idiocie. - powiedziałam z sarkazmem. - W sumie to z dwójką trafiłam. - mruknęłam pod nosem.
- On się martwi. - dodała. - Ja też... Wiem, że mnie nienawidzisz, nawet nie wiem czemu! Ale proszę cię nienawidź mnie, a z Nathanem porozmawiaj. W końcu to twój ojciec, on cię kocha i jesteś dla niego najważniejsza. - siedziałam ze spuszczoną głową, bawiąc się sznurkiem od dresów.
Nie spodziewałam się tego.
- Co do Justina... Wiem jak to jest, bo w końcu jestem z twoim ojcem. - zaśmiała się. - Ale widać było, że żałuje i naprawdę mu na tobie zależy... - powiedziała, uśmiechając się do mnie.
Może nie jest taka zła?
- Pobił twojego ojca.... - dodała po chwili. Zmarszczyłam czoło, podnosząc głowę i tym samym pokazując, żeby kontynuowała. - Gdy wyszłaś z pokoju rzucił się na twojego tatę i zaczął go wyzywać, kopać i bić po twarzy... Powiedział, że miał tylko ciebie. - powiedziała, przyglądając mi się uważnie. - Porozmawiaj z nim, naprawdę. Jeżeli go kochasz to będziesz potrafiła mu wybaczyć. - uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.
- Nie byliśmy razem i nie będziemy. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. - Nie rozumiem go. Całujemy się, przytulamy i zachowujemy jak normalna para. Ale nią nie jesteśmy. - zaśmiałam się, a ona razem ze mną.
- Dziękuje. - mruknęłam.
- Za co? - zapytała zaskoczona.
- Za to, że ze mną porozmawiałaś, pocieszyłaś i doradziłaś. Naprawdę to doceniam. - wstałam i niepewnie do niej podchodząc - przytuliłam ją. Była ode mnie wyższa o głowę, ale nie narzekam.
- Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że to własnie mnie podziękujesz. - zaśmiałyśmy się.
- Uwierz mi, ja też. - powiedziałam z uśmiechem.
- Ja już lecę, a ty wszystko przemysł. Pamiętaj, że będzie dobrze. - przytuliła mnie ostatni raz i wyszła.
Jest w porządku.
Dać jej szansę?
Porozmawiać z ojcem?
Wybaczyć Justinowi?
Co mam teraz zrobić?
-----------------------------------------
Hejka! Dodaje rozdział w sobotę, ponieważ nie miałam go kiedy napisać, sprawdzić, a nawet przeczytać co za bzdury napisałam.
Przepraszam za błędy, ale od razu po dokończeniu - dodałam go, nie sprawdzając ;//
Nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ muszę go najpierw napisać, a do tego muszę mieć czas ;)
Nie, nie straciłam weny - poprostu czasu nie mam, ale postaram się to zmienić.
UMÓWMY SIĘ TAK, ZE DODAJE ROZDZIAŁY WTEDY KIEDY BĘDĄ ONE NAPISANE I KIEDY BĘDĘ MIEC CZAS.
Oki?
Napiszcie mi co o tym sądzicie i do następnego!
Całuski Veroniczka! Xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)