piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 14: "Wybaczysz mi?"

         CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!

                MIŁEGO CZYTANIA! :) 

Nicole 

Była godzina dziesiąta rano. Jak możecie się domyślić - nie spałam. Siedziałam na kanapie czekając, aż ojciec przyjdzie i będę mogła wyjaśnić z nim to nieporozumienie. 
Mój ojciec i mafia? To się kupy nie trzyma!
Przecież on nie mógłby zabić muchy, a co dopiero człowieka! 
Nim się obejrzałam ktoś wchodził do domu. Wstałam i czekałam, aż wejdzie do salonu. Był ze swoimi znajomymi, w garniturze, nawet zaczęłam wątpić w to co powiedział Justin. 

Muszę to wyjaśnić.

Nicole? Kochanie czemu nie jesteś w szkole? - wywróciłam oczami na jego pytanie i nadal stałam wyczekująco. - Stało się coś? - zadał kolejne pytanie.
- Musimy porozmawiać. - syknęłam, potem uśmiechając się sztucznie do wszystkich. Ojciec patrzał na mnie w szoku, ale i w zdziwieniu. Skierowałam się do jego gabinetu, usłyszałam za sobą kroki - więc pewnie idzie za mną.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia, on usiadł na swoim miejscu, a ja stałam nadal patrząc na niego wyczekująco.
- No co? - zapytał, rozbawiony.

Co cię tak śmieszy?

Nicki... Powiesz o co chodzi? Zaczynam się martwić. - powiedział, patrząc na mnie tym razem ze zmartwieniem.
- Ile lat prowadzisz tą firmę? - zapytałam. Zmarszczył brwi i odpowiedział zmieszany.
- Dziesięć... - mruknął, przyglądając mi się. - Nicol, powiesz mi w końcu o co chodzi? - denerwował się.
- Należysz do jakieś mafii? - zapytałam w prost. Jego twarz na moment zamarła, ale pózniej przybrał normalny wyraz twarzy. Zaczął się śmiać, a ja nadal stałam i patrzyłam.
- Kto ci takich głupot naopowiadał? - zapytał przez śmiech.
- Dobra... Nie ważne. - warknęłam i wyszłam. 

Czyli Bieber kłamał.

Co chciał przez to osiągnąć?

Chciał mnie zranić?

W końcu jestem nic nieznaczącą dziwką i suką.

Te słowa bolą. 

Szczerze mówiąc chciałabym, żeby myślał inaczej... 

Powiedział, że jesteś piękna! 

Ale mówił też, że jestem wkurwiającą suką. 

Zalależy ci na nim?

Oczywiście, że nie! 

Dlaczego się tym tak przejmujesz?

Bo... Oh.. Zamknij się już! 

Gdy toczyłam z samą sobą kłótnie na temat Biebera, ktoś zapukał do mojego okna. Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam JEGO. Udawałam, że go nie widzę i nie zwracałam uwagi na to kiedy stukał w szybę. 
- Nicki... - usłyszałam stłumiony głos chłopaka. - Proszę, porozmawiajmy. - wstałam z łóżka i szybkim krokiem podeszłam do okna. Spojrzałam na jego smutną twarz jakby miał poczucie winy, że mi to powiedział. Przykro mi, ale teraz miałam to w dupie. 

Nieprawda!

Uśmiechnęłam się do niego sztucznie, pokazałam środkowy palec i zasunęłam rolete. Nie dawał za wygraną i nadal pukał w tą szybę, co mnie cholernie wkurzało!
Wróciłam na łóżko, włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś głupi serial. 
Nie mogłam się skupić! Cały czas zamiast na telewizor patrzyłam na okno, w które stukał Justin.

Może go wpuścić? 

NIE.

Wstałam z łóżka, podeszłam do komody i wyciągnęłam z niej świeżą bieliznę oraz piżamę. Skierowałam się do łazienki, odkręciłam wodę i czekałam aż całą wannę wypełni woda. Stałam przed lustrem i patrzyłam na swoje odbicie. 

Wyglądałam jak gówno.

Nim się obejrzałam wanna została napełniona. Szybko pozbyłam się zbędnych ubrań i powoli zaczęłam zanurzać się w ciepłej wodzie. Siedziałam w niej może z dobre pół godziny i wyszłam. Cały czas myślałam o NIM. Nie mogłam tak, on nie jest dla mnie dobry. 

Nienawidzimy się.

Wytarłam swoje mokre ciało w miękki ręcznik, wtarłam w siebie jeszcze krem i ubrałam się we wcześniej wymienione rzeczy. Gdy wyszłam z pomieszczenia zastałam Justina siedzącego na moim łożku. Szybko wstał, gdy zorientował się kto przyszedł. Nasze oczy na chwilę się spotkały, ale odwróciłam wzrok nie chcąc na niego patrzeć.
- Jak tu wszedłeś? - zapytałam cicho.
- Okno... - spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam, że jest otwarte. - Możemy porozmawiać? - zapytał niepewnie.
- Nie. - odpowiedziałam bez namysłu.
- Proszę, to tylko pięć minut. - błagał.
- Za pięć minut ma cię tu nie być. - westchnęłam, siadając na łożku w siądzie skrzyżnym. 
- Dobrze... Więc chciałem cię bardzo przeprosić za to, że przyszłem do ciebie naćpany i nagadałem takich głupot. - powiedział nie patrząc na mnie. - Nie jesteś nic nieznaczącą suką, zależy mi na tobie, nawet nie wiesz jak bardzo. - 

Ale jesteś tylko moją przynętą, przez co nie mogę pozwolić sobie na więcej. 

Jego słowa zabrzmiały mi w głowie, przez co zachciało mi się na płakać. 


Ha! Zależy ci na nim!


- I twój ojciec nie jest w żadnej mafii. - powiedział na jednym wdechu.
Spojrzałam na niego znudzona i odpowiedziałam.
- Skończyłeś? To możesz już wyjść. - warknęłam. Kładąc się i zgaszając lampkę. 

Nie mam ochoty rozmawiać z tym kretynem. 

- Nicole... - poczułam jak łóżko ugina się pod jego ciężarem, przeklnęłam w myślach i zaczęłam go ignorować. - Proszę cię... Wybacz mi. - brzmiał jakby naprawdę tego żałował... 

Może odpuścić?

NIE. 

- Justin... Zostaw mnie, jedź do domu. Nie chcę cię widzieć. - powiedziałam zmęczona, naprawdę chciało mi się spać. Nagle poczułam jego rękę oplatającą moją talie. 

Nie, nie, nie. 

Nicol, skarbie... - nadal leżałam w tej samej pozycji, a jego głowa wylądowała w zagięciu na mojej szyi, zostawiając po sobie mokre pocałunki. Przez moje ciało przeszedł miły dreszcz, spowodowany jego dotykiem.
- Wybaczysz mi? - zapytał z nutką nadziei w głosie. - Proszę cię... - to było słodkie.
- Dlaczego skłamałeś? - zapytałam cicho. Ciało chłopaka się rozluźniło, gdy mu odpowiedziałam.
- Byłem naćpany... Nie wiedziałem co mówię. - odpowiedział, tuląc mnie do siebie mocniej. Odwróciłam się do niego przodem i zadałam kolejne pytanie. 
- Naprawdę jestem wkurwiającą suką? - zapytałam, podnosząc brwi ciekawa. - Albo, że jestem małą nieposłuszną dziwką? - skrzywiłam się na te słowa, odwracając wzrok od jego twarzy. 
- Nie. - odpowiedział po chwili. - Jesteś najpiękniejszą, najbardziej wredną i zabawną osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Wolę, gdy się uśmiechasz i jesteś wredna. - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam. - Albo gdy się śmiejesz, to jest urocze. Nienawidzę gdy płaczesz. - jego dłoń wyładowała na moim policzku. Było ciemno, więc nie mógł zobaczyć jak się rumienię. 

Lepiej dla mnie. 

Zaczęłam się śmiać, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- To znaczy, że wybaczysz takiemu idiocie jakim jestem? - poczułam jego miętowy oddech na swojej twarzy, a jego usta znalazły się bardzo blisko moich. 

O mamuniu

Uśmiechnęłam się, pytaknęłam głową i odpowiedziałam.
- Tak. - cały czas uśmiechaliśmy się, patrząc w swoje oczy. Wtedy spojrzał na moje usta, powoli się do mnie zbliżając.

O mój Boże!


     ------------------------------------

Hejka kochani! Jak tam u Was? :D Jakieś zagrożenia na pierwsze półrocze? Xd 
Ja na szczęście poprawiłam XDD Nareszcie zaczął się weekend, kto się cieszy tak samo jak ja? <3
Dobra, przychodzę do Was z rozdziałem 14 , w który moim zdaniem był uroczy! Justin jednak nie jest takim dupkiem ahhahah :D 
Mam nadzieje, że się podoba i do następnego! :>

         CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!

              NASTĘPNY = PIĄTEK 

Całuski Veroniczka! Xoxo 

9 komentarzy:

  1. Cudowny ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku słodkie to było wręcz cudowne czekam na nn tylko czemu tak późno :( ale wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda że nie dodajesz tego częściej ...idzie ci to naprawdę dobrze i trzymam kciuki za sukces bloga :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny z resztą jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU CHRYSTE PANIE BOŻE.
    Dlaczego przerywasz w takim momencie? xd
    Bardzo podobają mi się te wtrącenia na boku ^^
    Czekam! :*
    I zapraszam ;d http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń