niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 18: "A ty byś wybaczył?"

NOTATKA POD ROZDZIAŁEM!
    CZYTASZ?! = KOMENTUJESZ!    
           Miłego czytania :)



Justin


Minęło pare dni od wydarzenia z Nicole i szczerze mówiąc brakuje mi jej.     Czuję się jak gówno, ponieważ to ja powinienem jej o wszystkim powiedzieć, a nie Nathan. Jeszcze  powiedział jej to w taki brutalny sposób.



Przecież powiedziałbym jej...


Inaczej... 


Nie mogłem patrzeć jak moja księżniczka płacze..


Przeze mnie.


Najgorsze jest toże ona jest w jakiś sposób dla mnie ważna i zależy mi na niej. Prawie codziennie przebywaliśmy razem, a teraz? A teraz nie chce mnie znać.



Nienawidzi mnie.



Naprawdę muszę z nią porozmawiać. 



- A! Najpierw miałeś mnie w sobie rozkochać! - krzyknęła. - I wiesz co? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedź dodała. - Udało ci się.  - warknęła.



Udało ci się. 



Gdy tylko usłyszałem te słowa, myślałem, że coś rozpierdolę. Mogłaby być teraz moja, w moich ramionach... 



Ale ona mnie nienawidzi. 



Nie czekając długo sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do brunetki.



A jeżeli nie odbierze? 



Spróbuj. 



Jeden sygnał.
Drugi.
Trzeci. 


Może bierze prysznic? 


Jeden sygnał.
Drugi... 

- Halo? - usłyszałem dobrze znany mi głos. - Halo? - zapytała ponownie. 
- Nicki... - mruknąłem. Usłyszałem jak wstrzymuje oddech. - Proszę cię... - powiedziałem niepewnie. - Porozmawiajmy. - dodałem. W słuchawce było słychać tylko jakiś szum, a po chwili głos dziewczyny.
- Gdzie? - mruknęła. Odetchnąłem z ulgą. 
- U mnie? - zapytałem niepewnie.
- Będę za godzinę. - warknęła i się rozłączyła. 


I znowu jest tą wredną Nicole. 






Nicole 



Zadzwonił.


Poprosił o spotkanie.


Zależy mu na mnie. 


Albo ma wyrzuty sumienia. 


Wstałam z łóżka - ponieważ spałam i udałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Przejrzałam się w lustrze i powiem wam, że nie wyglądam tak źle. Nie mam aż tak podkrążonych oczu i rozczochranych włosów. 


Jedyny plus


Weszłam pod prysznic i od razu na moje ciało zaczęła spadać gorąca woda, poczułam jak moje mięśnie się rozluźniają, zaczęłam wcierać w siebie rożnego rodzaju żele pod prysznic i szampon do włosów. Gdy wyszłam z kabiny wytarłam się miękkim ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do garderoby po coś do ubrania.


No właśnie.


W co się ubrać? 






Niech widzi co stracił. 


Nałożyłam jeszcze makijaż i mogłam wychodzić. Zeszłam na dół i ponownie nie zobaczyłam nikogo, oprócz Marthy. Wyszłam przed dom, kierując się do swojego samochodu. Była godzina szesnasta, a miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam wpaść po drodze do kawiarni po kawę. Zatrzymałam się pod kawiarną, wysiadłam z auta i popędziłam po kawę. 
- Dzień dobry. - powiedziałam, uśmiechając się przy tym sztucznie. 
- Witam, piękną panią. - odpowiedział starszy facet, wyglądał na czterdziestkę. - Co podać? - zapytał.
- Cappuccino, proszę. - mruknęłam. 
- Już się robi. - odpowiedział, znikając mi z oczu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że połowa osób tutaj uważnie mi się przygląda. Zmarszczyłam brwi spuszczając wzrok na buty, które w tym momencie wydawały się być bardzo ciekawymi. 
- Pani cappuccino. - powiedział.
- Dziękuję, do widzenia. - mruknęłam, odwracając się w stronę drzwi. Skierowałam się do samochodu i nim się obejrzałam byłam już pod domem szatyna. 


Cholera


Wysiadłam z samochodu i podążyłam wolnym, ale za to zdecydowanym krokiem w stronę drzwi. Przed zadzwonieniem dzwonkiem - zawachałam się.


Może się wrócę? 


DZWOŃ! 


Zadzwoniłam



Fragment pisany przy -> http://youtu.be/AWpsOqh8q0M :) 


Chwilę poczekałam, aż w końcu usłyszałam, że ktoś idzię i po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął Ethan. 
- Cześć... - powiedział, przyglądając mi się uważnie.
- Cześć... - mruknęłam. - Ja do... - nie dokonczam, ponieważ mi przerwał.
- Do Justina, wiem. - mruknął. - Wejdź. - przesunął się, tym samym robiąc mi miejsce na wejście. - Czeka na ciebie w salonie. - dodał, posyłając mi uśmiech. 
- Okej... Dzięki. - odwzajemniłam to. Wchodząc głębiej mogło się poczuć ten specyficzny zapach mężczyzn, który był nawet do zniesienia. Gdy tak przemierzałam przedpokój, przeglądałam zdjęcia wiszące na ścianie i dziwne, bo wcześniej nie zwracałam na nie większej uwagi. Mniejsza z tym, że byłam tu tylko raz, czy dwa... Kiedy wreszcie korytarz się skończył, weszłam do salonu, w którym było pełno chłopców, a w nich on. 


Justin


Jego wzrok od razu odnalazł mój, podtrzymaliśmy kontakt wzrokowy przez chwilę, a potem go opuściłam.


Nie mogę tak... 


Głowy wszystkich jak na zawołanie zwróciły się na mnie, cóż... To niezręczne. 
- Cześć chłopaki... - mruknęłam, przyglądając się każdemu z osobna. Patrzyli na mnie z troską w oczach, ale i ze strachem.


Aż taka groźna jestem?


- Cześć Nicole... - odpowiedzieli razem niepewnie. Przejechałam wzrokiem po wszystkich, tym samym dając znak, że chce zostać sama z Bieberem. Oni chyba nie zrozumieli, więc musiałam się odezwać.
- Chciałabym porozmawiać, z Bie... - zatrzymałam się. - Justinem, sam na sam. - mruknęłam, wywracając oczami na ich zachowanie. 
- Spadamy chłopaki! - krzyknął John, jak dobrze kojarzę. Gdy wyszli zapadła niezręczna cisza, stałam nadal w tym samym miejscu patrząc na chłopaka. 
- Chciałeś rozmawiać. - warknęłam. 
- Usiądziesz? - zapytał cicho.



Jego głos.


Może nie powinnam być dla niego taką suką? 


Zasłużył. 



Postoję... - mruknęłam. Chłopak wziął głęboki oddech, przecierając dłonią twarz. 
- Nie wiem od czego zacząć. - powiedział. 
- Najlepiej od początku. - mruknęłam. 
- To prawda, że chciałem cię uwieść i zabić, ale potem to wszystko się zmieniło... - powiedział. - Potem zrobiłaś się dla mnie w jakiś sposób ważna, miałem ochotę przebywać z tobą całe dnie i nie wypuszczać z ramion. - dodał, patrząc w jeden martwy punkt. 
- Nigdy nie byłam dla ciebie ważna, chcesz tylko żebym ci wybaczyła, bo zżera cię poczucie winy. - warknęłam ze łzami w oczach. Podniósł się i podszedł do mnie. 
- Nie wiesz co czuję. - syknął. - Nie wiesz jak chujowo się czułem z tym, że nie ma cię obok. Nie wiesz jak bardzo chciałem cofnąć czas i spotkać cię w lepszych okolicznościach. - warknął, patrząc prosto w moje oczy. 
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - zapytałam, przez łzy. - Dlaczego dałeś mi nadzieję? Dlaczego mnie tak potraktowałeś? Co ja ci takiego zrobiłam?! Dlaczego ja?! - krzyknęłam, dusząc się łzami. - Myślisz, że jak się czułam z faktem? Chłopak, w którym się zakochałam chciał mnie zabić! - syknęłam. 
- Chciałem to zrobić zanim coś do ciebie poczułem. - syknął. - Nie wiedziałem, że poczuję coś do ciebie... - mruknął. - Naprawdę jest mi przykro... Nicol, skarbie przepraszam. - powiedział ze łzami w oczach. 
- A ty byś wybaczył? - zapytałam, prawie nic nie widząc. - Wybaczyłbyś? - ponownie zapytałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. - No własnie... - mruknęłam. - Zniknij z mojego życia, proszę cię tylko o tyle. - powiedziałam płacząc. 
- Nicki... - usłyszałam tylko za sobą. 
Wychodząc postanowiłam, że pójdę pieszo. 



Nie chce spowodować wypadku. 



Szłam i płakałam, nie mogłam uwierzyć, że tak to się skończyło. 



Potrzebuje go...


Idąc zauważyłam mężczyznę, który przyglądał mi się uważnie, oglądał się za siebie i prosto na mnie. 


Okej...


Zaczynam się bać. 


Samochód, który za mną jechał zatrzymał się niedaleko mnie, wyjęłam telefon i zaczelam szukać numeru do Justina. Kiedy już go znalazłam, zadzwoniłam i nie czekałam długo, aż odbierze.


Odebrał za drugim sygnałem. 


- Nicol? - zapytał, raczej zmieszany.
- Justin ktoś mnie śledzi. - powiedziałam. - Proszę cię pomóż mi... - mruknęłam i się rozpłakałam. 
- Gdzie jesteś? - zapytał, usłyszałam włączający silnik, więc pewnie już jest w samochodzie. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ ktoś przyłożył mi do twarzy jakąś chustę. Krzyknęłam i jedynie co usłyszałam to głos Justina wołającego moje imię. 


Czy to się dzieje naprawdę?




 -------------------------------------------


Nooo mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba i zadowoliłam Was jego długością ;) 
Następny nie wiem kiedy się pojawi możliwe, że w piątek lub w weekend :) 

    CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!!!

   NASTĘPNY? = NIE WIEM KIEDY haha :D

Całuski Veroniczka! Xoxo 

15 komentarzy:

  1. Jezu, swietny <3 dlugosc tez ok :D ale ... dopiero w piatek lub weekend ?! :( ja chyba umre xd

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku świetny :* <3 dopiero w piątek albo w weekend :( ale trudno wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko boski rozdział. <3 Niech oni się pogodzą ;(. Niee no aż tyle czasu musimy czekaać? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam wyżej, ze zależy od ilości mojego czasu :) postaram sie dodać w tygodniu, ale nic nie obiecuje :*

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, jeśli lubisz czytać fan fiction to zapraszam do siebie http://utracone--wspomnienia.blogspot.com/ jeśli przeczytasz napisz komentarz x

    OdpowiedzUsuń