czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 10: "Nie powiem mu, ale zrobimy sobie taki mały zakładzik, ok?"

       CZYTASZ? = KOMENTUJESZ! 



Justin 

Dlaczego mam tak niewyparzony język?! Pojebało mnie do reszty? Po jakiego chuja jej to wszystko powiedziałem? Chłopaki mnie zabiją.
Gdy zostawiłem ją samą na tej plaży myślałem, że wrócę i powiem całą prawdę o jej ojcu, ale nie mogłem. 
Nie chciałem ranić jej jeszcze bardziej, wystarczy, że ten kutas to robi. Jest mi jej żal, Nathan ma nową żonę, a do tego będzie miał dziecko. 
Biedna Nicki, wiem co czuje.

Nicole 

Nienawidzę go! Jak mógł mi to zrobić? Mamie? Nie wierze. Wyciągnęłam telefon z torebki i zamarłam. Ani jednego sms'a lub połączenia.
Ale on się przecież martwi.
Prychnęłam wstając i otrzepując się z piasku. Nie wiem ile tu siedzę od pójścia Justina. Totalnie się załamałam po jego "wiadomościach". Jak to on zna mojego ojca? I to jeszcze lepiej niż ja sama?
Nim się obejrzałam stałam już pod drzwiami domu, chyba za dużo myśle. 
Stałam tak chwile nie wiedząc czy wejść, czy pójść do Em. Zdecydowałam jednak, że wejdę i " stawię czoła" ojcu. W końcu się martwi.
Badam tssss sarkazm!
Wchodząc sprawdziłam godzinę w telefonie, dochodziła czwarta nad ranem!
Ojciec mnie zajebie. 
- Nicole Amy Watson! - podskoczyłam, gdy usłyszałam donośny głos mojego ojca. Odwróciłam się do niego przodem i wywróciłam oczami na moje pełne imię. - Gdzieś ty się podziewała?! Zdajesz sobie sprawę z tego jak z Bellą martwiliśmy się?! - krzyknął.
- No jasne, ona chyba najbardziej. - sarkazm można było wyczuć w każdym wypowiedzianym przeze mnie słowie. - I jeżeli aż tak się martwiłeś to dlaczego nie zadzwoniłeś? Nie napisałeś żadnej wiadomości gdzie jestem i co się ze mną dzieje? - zapytałam. - Pewnie zapomniałeś, że jeszcze istnieje, w końcu będziesz miał nową rodzinę, której będziesz poświęcał najwięcej czasu. - powiedziałam z żalem. - Ale nie martw się! Gdy skończę osiemnaście lat wyniosę się stąd i już nigdy nie będziesz musiał mnie oglądać. - warknęłam i ruszyłam w stronę schodów. Czułam na plecach przeszywający wzrok mojego ojca.
Niech spierdala.
Dla mnie jest już skończony. 
Wchodząc do pokoju od razu skierowałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Wychodząc postanowiłam, że pójdę pobiegać, bo dawno tego nie robiłam. Wysuszyłam włosy, włożyłam na siebie czarne obcisłe spodenki, białą koszulkę i do tego czarne Roshe Run'y. Włosy związałam w wysokiego kucyka, makijażu nie nałożyłam bo i tak ze mnie spłynie. Zeszłam na dół, ale nie zobaczyłam nikogo. I dobrze, niech mi się na oczy nie pokazują. 
Zwłaszcza ta suka. 
Wyszłam z domu, włożyłam słuchawki, nie czekając długo w uszach rozbrzmiał mi Chris Brown z piosenką "Loyal" zaczęłam biec nie przestając myślec o ojcu, ale i też o.... Nie, nie, nie! 
Pokręciłam głową tym samym ponownie na kogoś wpadając to była raczej dziewczyna, poznałam po zapachu.


Taio Cruz - Break Your Heart <-- polecam :) 


- Kurwa jebana... - nie dokończyłam, bo przerwał mi ten wkurwiający plastikowy głosik. Tak, to Jessica.
- Uważaj jak chodzisz, suko. - syknęła na co się zaśmiałam. - Z czego się śmiejesz, kretynko?! - chyba się wkurzyła, ponownie się zaśmiałam i odpowiedziałam. 
- Nie wpadłabym na ciebie, gdybyś nie zajmowała całej ścieżki, kochana. - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem. 
- Co ty własnie powiedziałaś, kurwa?! - wydarła się.
Ta to ma głos.
- Ogłuchłaś? - zapytałam głupio. Normalnie zaraz mi wyjebie.
Oho, już się boje. 
- Powiedziałam, że nie wadłabym.... - nie zdążyłam dokończyć, jak myślicie czemu? kurwa czy to dzień przerywania Nicol?! Wkurzona odwróciłam się do nieznanej mi osoby, zastanawiając się kim jest. 
- Nicole Watson? - zapytał raz patrząc na ździre, a raz na mnie.
- We własnej osobie. - uśmiechnęłam się zalotnie, co odwzajemnił. 
No, no, no.
Nicol znów w grze, szmaty!
- Justin kazał mi po ciebie przyjechać. - na wspomnienie jego imienia zrobiło mi się ciepło w podbrzuchu. - Jedziemy? - zapytał mierząc mnie od góry do dołu.
- T-tak. - uśmiechnęłam się. - Przepraszam cię dziwko, ale muszę już iść. - zrobiłam smutną minkę i się zaśmiałam. Odchodząc jeszcze pozdrowiłam ją środkowym palcem na co chłopak się zaśmiał.
- Skąd znasz się z Bieberem? - zapytał. Wsiadając do czarnego Range Rovera. 
- Ze szkoły. - odpowiedziałam, robiąc to samo. - A ty? - zapytałam jak zwykle ciekawska, chłopak się uśmiechnął, ale nie odpowiedział.
Aha, można i tak.
- Dużo nam o tobie opowiadał. - znów się odezwał. 
Nam?
- Nam? - komu on o mnie opowiadał?
- Mnie i reszcie chłopaków. - powiedział posyłając mi uśmiech, nie był to taki sam jak Justina, za który mogłabym zabić, ale mógł być. Mogłabym na niego patrzeć cały czas. 
Naprawdę ma cudowny uśmiech. 
- Będziesz mogła mu to powiedzieć. - zaśmiał się.
O kurwa.
- Ale co? - zapytałam zaszkowana.
- No to, że ma piękny uśmiech, za który mogłabyś zabić, i że mogłabyś patrzeć na niego cały czas. - powiedział szczerząc się do mnie.
Powiedziałam coś takiego?! 
- Mówiłam coś takiego? - zapytałam.
Nie, nie, nie.. 
Nicol ty ktetynko!
- Tak. - ponownie się zaśmiał.
- Nie mów mu tego! To tylko podniesie jego wielkie ego, którego ma już naprawdę za dużo. Nie mogę go znieść takiego, co dopiero innego. - odparłam. - I może sobie pomysleć, że mi się podoba, a tak nie jest. - powiedziałam z miną szczeniaczka. - Proszę? - zgódź się, idioto!
- Nie powiem mu, ale zrobimy sobie taki mały zakładzik, ok? - zapytał głupkowato się uśmiechając. 
Nie, nie, nie...
- Strzelaj. - dopiero co się poznaliśmy, a ten już mi wyskakuje z jakimiś zakładami.
- Powiesz mu to sama... - przerwałam mu.
- Chyba cię pojebało! Nigdy w życiu. - prychnęłam, nie powiem mu tego. Wszystko, ale nie to.
- Daj mi dokończyć, dziewczyno. - powiedział spokojnie. - Jeżeli nie powiesz mu tego to znaczy, że się w nim zakochałaś. - zaczął się śmiać.
Co kurwa?
- Żartujesz sobie ze mnie? - krzyknęłam.
- Nie. - odpowiedział wybuchając śmiechem. 
- Ale jeżeli się nie zgodzę to nie dowie się o tym, że się w nim "zakochałam"? - zapytałam, robiąc cudzysłów przy ostatnim słowie. 
Nie zakochałam się w tym palancie.
- Ja mu powiem. - no chyba nie!
- Jesteś pojebany! - krzyknęłam wkurzona.
Dupek.
- Nie, jestem Ethan. - powiedział mrugając do mnie okiem. 
- Cokolwiek. - wywróciłam na niego oczami. Ktoś tu tak samo jak Bieber ma duże ego! 
- To jak? Wchodzisz w to? - nie.
- Tak... - jebłam normalnie na swoją głupotę.
- Dobra, zaraz będziemy, więc będziesz mogła wykonać nasz zakład. - cieszył się jak głupi!
- Nienawidzę cię. - mruknęłam.
- Przejdzie ci. - mrugnął do mnie na co ponownie wywróciłam oczami. Nim się obejrzałam znaleźliśmy się pod wielkim domem. 
Wow.
Był piękny!
- Widzę, że ci się podoba. - posłał mi swój uśmiech, odwzajemniłam to i pokiwałam głową na "tak". - Chodź.
- mruknął ciągnąć mnie do środka. 
- Czekaj! - spojrzał na mnie pytająco. - Nie mogę tam tak wejść.. - powiedziałam rękami pokazując na mój ubiór. 
- Chłopaką się spodoba. - uśmiechnął mnie zadziornie. 
- Jesteś wkurzający. - warknęłam.
- A ty seksowna. - powtórzył tą czynność ponownie. 
Boże święty. 
- Siema chłopaki! - wrzasnął, prawie pozbawiając mnie słuchu. - Spójrzcie kogo przyprowadziłem. - wskazał ręką na mnie.
Co mam niby teraz zrobić?
- Cześć? - zabrzmiałam jak idiotka, ale pieprzyć to!
- Kto to? - zapytał przystojny brunet. 
- Nicole... - gdy usłyszeli moje imię zamarli.
Ała? 
- Ta.. Nicol? - powiedział któryś z nadziskiem na "ta" wywróciłam oczami chcąc się już stąd wynieść. Chłopak chciał mu odpowiedzieć, ale ktoś mu przerwał. 
- Co to za suka? - warknęła jakaś dziewczyna z toną tapety na twarzy, wchodząc do salonu.
Chyba salonu.
- Zważaj na słowa, dziwko. - uśmiechnęłam się sztucznie to cycatej na co ona zacisnęła pieści.
- Kim ty do kurwy nędzy jesteś, żeby mnie tak nazywać?! - syknęła.
- Z tego co ostatnio sprawdzałam nazywam się Nicole Watson. - warknęłam.
- Oh.. To ty jesteś nową dziwką Biebera! - krzyknęła z entuzjazmem.
Udawanym, oczywiście.
- Nie jestem niczyją dziwką... - nie zdążyłam dokończyć, bo ktoś znowu raczył mi przerwać. Spojrzałam w prawo i ujrzałam Justina. W samych dresach! Bez koszulki!
Dobry Boże.
- Widzę, że Ethan cię znalazł. - zaśmiał się, ale jakoś zabawne to nie było.
- Jak widać. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
- Stary, jakbyś ją widział w akcji! Jest taka pyskata! - Ethan pokręcił głową śmiejąc się. Bieber posłał mi ciekawskie spojrzenie, na co ja wzruszyłam ramionami. - Kłóciła się z jakaś laską w parku, podeszłem bliżej i stary, żałuj. Żałuj, że tego nie słyszałeś.. - tym razem Justin mu przerwał. 
- Jessica? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech. 
- Nadawały by się z Ashley. - zaśmiał się na co mu zawtórowałam. 
- Kto to Jessica? - zapytała mierząc mnie wzrokiem.
- Szkolna dziwka. - uśmiechnęłam się do niej chamsko, ona jak na zawołanie podniosła się i już chciała mnie uderzyć , gdyby oczywiście nie Justin. 
- Ani mi się waż jej tknąć, kurwa. - warknął do niej.
- Ta suka mnie wyzwała! Nic z tym nie zrobisz?! - wydarła się patrząc na mnie z byka, zaśmiałam się. - Z czego się śmiejesz? - zapytała mnie wściekła.
Wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
- Z niczego. - wyszczerzyłam się w jej stronę, ona wyrwała się Justinowi i wolnym krokiem podeszła do mnie.
- Słuchaj mała, szmato. - mówiła przy moim uchu, ja podniosłam brwi w zaciekawieniu i słuchałam dalej. - Jeżeli jeszcze raz odważysz się mnie wyzwać to cię zabije, zrozumiałaś? - powiedziała "groźnie" ona myśli, że się jej boje?
Dobre.
- Grozisz mi? - zapytałam śmiejąc się z niej. - Uwierz mi, kochana. Nie boje się ciebie. - powiedziałam. - Wiesz co mi możesz zrobić? - nie czekając na odpowiedź, powiedziałam. - Umyć mi buty. - splunęłam. Spojrzała się na mnie zaszokowana, a reszta wybuchła śmiechem. Uśmiechnęłam się do niej, ale ona jedynie wściekła podniosła rękę gotowa do uderzenia mnie. 
Hola, hola, dziwko!
Justin w porę ją złapał i wyszedł z nią z pomieszczenia, po chwili wrócił już sam. Posłał mi uśmiech, który niemal od razu odwzajemniłam.
Gdybyście tylko tutaj byli! 
- No Nicol, wykonaj nasz zakładzik. - pospieszał mnie Ethan na co spiorunowałam go wzrokiem.
- Jaki zakład? - chłopak zapytał zmieszany. 
- Taki nasz.... - mruknęłam patrząc cały czas zabójczym wzrokiem na Ethana. - Masz piękny uśmiech, za który mogłabym zabić. Uwielbiam na niego patrzeć... - powiedziałam na wdechu nie patrząc na chłopaka, cały czas wzrok miałam wlepiony w śmiejącego się Ethana. 

Zabijcie mnie, proszę.


       ----------------------------------- 

Hello everyone! :D 
Mam dla Was rozdział 10 i mam nadzieje, że się podoba ;)) 
   KOLEJNY POJAWI SIĘ W SOBOTĘ !!

Pisałam to w oddzielnym poście, ale zgłosiły się tylko trzy :)
OSOBY, KTÓRE CHCĄ BYĆ NA BIEŻĄCA Z YNKWH PISZĄ W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ Z TEITTERA, JA WAS WYEDY OBSERWUJE I INFORMUJE ;))

Do następnego!

Całuski Veroniczka! Xoxo 

13 komentarzy:

  1. Świetny :* :* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rodzial czekam na nowy kckckc<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha, końcówka >>>>
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sory, dopiero teraz przeczytałam notkę pod rozdziałem .
    Informuj mnie : bieberekx

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny :)) Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. jezu kocham hhhahah :)
    więcej scen z gangiem błagam hhahah

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę niezłe! Czytam już jakiś czas i naprawdę wciąga Twój blog.
    Spójrz swoim okiem na moje opowiadanie: http://hellofreekiss.blogspot.com/
    tez z JB, ale nie jest on sławny tutaj.. ale wszystko do czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że wpadnę! ;)
      I dziękuje za twoją opinie :D

      Usuń
  8. kocham cię normalnie pisz dalej czekam na nex jak bym mogła prosić to pisz 2\3 rozdziały dziennie bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń