niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 7: "Wyglądała... Słodko, a zarazem seksownie."

Z GÓRY BARDZO PRZERASZAM ZA BŁĘDY - ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY!
Miłego czytania ;) 


Nicole 

Siedzę własnie w salonie i oglądam bajki. Tak, dobrze słyszeliście - bajki. Jestem dziecinna wiem, słyszałam to już nie raz. Nie poszłam do szkoły, ponieważ nie czułam się najlepiej, więc postanowiłam odpuścić sobie ten jeden dzień. W końcu go nadrobię, prawda? Byłam sama w domu więc wsunęłam na siebie tylko zwykle stare dresy i za dużą koszulkę, a włosy związałam w niechlujnego kucyka. Ziewnęłam zmęczona, nie dziwie się sobie, ponieważ przez całą noc śniły mi się koszmary o tajemniczych sms'ach, które dostaję przez co budziłam się co godzinę. Wstając udałam się do kuchni po coś do zjedzenia, bo nie jadłam nic od wczoraj, a byłam mega głodna! Postawiłam na kanapki z serem i pomidorem, a do tego ciepłą herbatkę. Uśmiechnęłam się na widok mojego "dzieła" i zaniosłam wszystko do salonu. Usłyszałam dzwonek do drzwi tym samym spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie - zdziwiłam się, bo była dopiero godzina ósma trzydzieści, a nie spodziewałam się nikogo tym bardziej, że jestem sama w domu. Zmarszczyłam czoło kierując się w stronę wejścia, z którego dobiegł dźwięk. Otworzyłam drzwi i gdy zorientowałam się kto za nimi stoi serce zabiło mi szybciej. To był Justin. Tak, ten Justin Bieber. Momentalnie się spięłam nie wiedząc co zrobić ani co powiedzieć, poprostu stałam tam jak totalna idiotka w starych gaciach i za dużej koszulce. On jedynie przejechał po mnie wzrokiem od góry do dołu i oblizał wargi. Cholera, to było seksowne. Nie mogłam odwrocić wzroku od jego pełnych malinowych ust, które prosiły się o pocałowanie. Woah, Nicol przesadzasz! 
- Moge wejść? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku, przyznam, że przez to czułam się niekomfortowo.
- T-tak? - zabrzmiało to raczej jak pytanie, jestem żałosna. - Znaczy jasne, wchodź. - co we mnie wstąpiło, żeby zapraszać go do domu? 
- Dzięki, Shawty. - puścił mi oczko wchodząc do środka. - Ładnie tu masz. - zaczął rozglądając się po domu.
- Dzięki... - odpowiedziałam niepewnie. - A co tutaj robisz? - musiałam zapytać! - Znaczy.. Nie zrozum mnie źle, ale no wiesz.... Czemu akurat przyszłeś do mnie? - kurwa mać, żem się wpakowała. Zachichotał. 
- Z nudów. - odpowiedział popijając napój.  
- Mógłbyś chociaż raz odpowiedzieć mi pełnym zdaniem, a nie pojedynczymi słówkami? - wywróciłam oczami. 
- Nie. - uśmiechnął się zadziornie odkładając puszkę. - Co robiłaś? - a co ciebie to obchodzi? 
- Oglądałam... - odpowiedziałam znów na niego nie patrząc. 
- Co? - drążył ten temat, ludzie nie powiem mu, że oglądałam bajki! Wyśmieje mnie, a tego nie chce.
- Film. - odpowiedziałam tak samo jak on.
- Jaki? - ja pierdole...Ten człowiek jest wkurzający! 
- Normalny, możemy zmienić temat? - powiedziałam nieco podenerwowana, już miał odpowiedzieć kiedy przyszła mi nowa wiadomość. Odrazu moje ciało zdrętwiało, a serce zabiło szybciej. Poszłam do salonu po telefon bojąc się zobaczyć kto napisał. Odetchnęłam z ulgą, gdy ujrzałam wyświetlone na ekranie "Emily❤️" odpisałam szybko i wróciłam do kuchni.
Szatyn stał do mnie tyłem, więc nie mogłam zobaczyć co robi.
- Czym zajmuje się twój tata? - zadał nagle nietypowe dla mnie pytanie, no bo jaki chłopak pyta dziewczyny gdzie pracuje jej ojciec? Chyba żaden normalny.
- Ma swoją firmę. - uśmiechnęłam się do niego miło, co od razu odwzajemnił. Boże jaki on ma cudowny uśmiech! - A twój? - także zapytałam, ciekawoś pierwszy stopień do piekła.
- Też ma własną firmę. - odpowiedział z uśmiechem na ustach co odwzajemnilam. 

Justin 

Wstałem rano z leniem w dupie, odwróciłem się w prawą stronę gdzie napotkałem smacznie śpiącą blondynke, nawet nie znam jej imienia. Wstałem zmierzając do łazienki mając nadzieje, że gdy z niej wyjdę dziwki już nie bedzie. Nie chce mi się iść do szkoły, więc tam też nie pójdę. Z resztą po jakiego chuja ja tam chodzę? Aaa... No tak plan był taki, że ja chodzę do szkoły i uwodzę córkę Warsona, a potem.... Chyba się domyślacie? Wychodząc z podprysznica owinąłem ręcznik wokół bioder, stanąłem przed lustrem i zacząłem układać swoje perfekcyjne włosy. 
- Idealnie. - szepnąłem do siebie po skończonej czynności. Wychodząc z pomieszczenia nie zastałem nikogo - ma szczęście. Spojrzałem na łóżko, na którym znajdowała się kartka i numer telefonu z podpiskiem "zadzwoń" zaśmiałem się pod nosem, bo napewno nie zadzwonię do niej ponownie. Zabawiliśmy się, było nam dobrze, ale już po wszystkim. Podeszłem do ogromniej szafy z zamiarem ubrania się, wyciągnąłem spodnie, koszulkę, czarne supry i skórzaną kurtkę. Przejrzałem się jeszcze raz w lusterku upewniając się, że wyglądam dobrze. Nawet lepiej niż dobrze. Zbiegając na dół zobaczyłem chłopaków siedzących w salonie z puszkami piwa. 
- Siema. - powiedziałem rzucając się na kanapę obok Liama. 
- Yo, Bieber! - krzyknął John. - Ty nie w szkole? - dowcipniś się znalazł, wywróciłem oczami. 
- Spierdalaj. - warknąłem w jego stronę. - Przynajmniej jakąś skończę. - uśmiechnąłem się kpiąco na co on pokazał mi środkowy palec. 
- Co masz zamiar zrobić dalej z córka Nathana? - zapytał któryś z nich. 
- Uwiodę, a potem zabije. - odpowiedziałem. - Ale może to troche potrwać. - spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. - Jest trudna, nie moge od tak zdobyć jej zaufania. - ponownie wywróciłem oczami na tych idiotów.
- Bieber potrzebuje czasu, żeby zdobyć laskę? - krzyknął Bob na co wszyscy zrobili wielkie "uuuu" 
- Pieprz się, jest trudna i wredna. - odpowiedziałem zrezygnowany. - Nie będzie tak łatwo jak nam się wydawało... - mruknąłem.
- Gorąca jest? - wypalił nagle John na co się uśmiechnąłem i przytaknąłem.
- Jest, nawet bardzo. - szerzej się uśmiechałem przypominając sobie sytuacje, w której stała przede mną w samym ręczniku półnaga. - Dobra zwijam się. - wstałem przybijając ze wszystkimi żółwika i wyszłem.

       ---------------------------------

Zatrzymując się pod domem brunetki, zauważyłem tylko jej czarnego Range Rovera, więc pomyślałem, że jest sama w domu. Wysiadając ze swojego czerwonego Ferrari zauważyłem kogoś obserwującego z oddali dom Watson'ów. Zmarszczyłem brwi, po chwili stając przed drzwiami, zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż mi otworzy. Nie musiałem czekać długo, bo po paru minutach ujrzałem brunetkę w za dużych dresach i pogniecionej koszulce. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu i uznałem, że wyglądała... Słodko, a zarazem seksownie. 
Bieber, stop! STOP! 
- Moge wejść? - zapytałem niepewnie.
- T-tak? - chyba się troche zdenerwowała. - Znaczy jasne, wchodź. - powiedziała otwierając szerzej drzwi. 
- Dzięki, Shawty. - puściłem jej oczko. - Ładnie tu masz. - zacząłem oglądając pomieszczenie. 
- Dzięki... - niepewnie podziękowała. Co z nią jest nie tak? Zawsze chamska, wygadana, a teraz? Wstydzi się mnie? Uśmiechnąłem się pod nosem. 
- Co tutaj robisz? - zapytała, cóż co mam jej powiedzieć? Że przyszłem ją uwieść? 
Jasne.
- Znaczy.. Nie zrozum mnie źle, ale no wiesz.... Czemu akurat przyszłeś do mnie? - zachichotałem na jej słowa,.
Denerwowała się. 
- Z nudów. - odpowiedziałem popijając piwo. 
- Mógłbyś chociaż raz odpowiedzieć mi pełnym zdaniem, a nie pojedyńczymi słówkami? - Chyba się zdenerwowała. 
- Nie. - uśmiechnąłem się zadziornie, odkładając piwo na bok. - Co robiłaś? - zapytałem z ciekawości. 
- Oglądałam. - Odpowiedziała krótko, czyli bawimy się w Justina, co? 
- Co? - nie wiem czemu o to zapytałem, chyba z ciekawości. 
- Film. - odpowiedziała tak samo jak ja, zaśmiałem pod nosem. Jest urocza. Woah! Bieber opanuj się!
- Jaki? - wspominałem, że lubię ją denerwować? 
- Normalny, możemy zmienić temat? - odpowiedziała podenerwowana, już miałem odpowiedzieć kiedy usłyszeliśmy dźwięk przychodzącego sms'a. Jej mina wyrażała, strach? Była przestraszona, a jej ciało się spięło. O co chodzi? Nie zdążyłem zapytać, ponieważ już jej nie było. Odwróciłem się w stronę szafki, wyciągając telefon i pisząc sms'a do chłopaków jak idzie. 
Usłyszałem kroki za sobą, więc już przyszła.
- Czym zajmuje się twój tata? - musiałem zapytać chciałem się dowiedzieć, czy wie, że jej ojciec jest w mafii. Pytanie chyba ją zdziwiło, bo spojrzała na mnie niepewnie, ale po chwili odpowiedziała. 
- Ma własną firmę. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie, co szybko odwzajemniłem. Ma piękny uśmiech. - A twój? - ciekawska.
- Też ma własną firmę. - odpowiedzieć z uśmiechem na ustach, co tym razem ona odwzajemniła. W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi, spojrzałem na dziewczynę, która zmarszczyła czoło. 
- A to kto? - powiedziała sama do siebie i skierowała się w stronę drzwi. Podążałem za nią podziwiając jej zgrabny tyłek, gdyby nie była tym kim jest, brałbym ją tu i teraz. Otworzyła drzwi, ale nikogo tam nie było zdziwiłem się, gdy brunetka schyliła się i po chwili w ręce trzymała kopertę, w której były jej zdjęcia. Robione z ukrycia.

     ---------------------------------------

Mam dla Was 7 rozdział, w którym się co nie co działo. Mam nadzieje, że Wam się podoba i liczę na miłe komentarze! 
Rozdziały nie będą dodawane co piątek z tacji tego, że święta się zaczęły będę mieć na bloga więcej czasu. Rozdziały będą pojawiały się co DRUGI dzień, czyli jeżeli pojawił się dzisiaj to następny będzie we WTOREK! 

Do następnego! 

Całuski Veroniczka! Xoxo 
 

1 komentarz: