poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 8: "Podoba ci się?"

PRZECZYTAJ NOTATKE POD ROZDZIAŁEM, WAŻNE! 
Miłego czytania. 

Nicole 

Patrzyłam na zdjęcia w ręku ze łzami w oczach, jeszcze nigdy się tak nie bałam! Dlaczego ja?! Justin stał za mną ze zdziwieniem, ale i ze zmartwieniem? Wypisanym na twarzy. Było mi wstyd, że się przed nim rozpłakałam, ale co poradzę? No własnie, nic. 
- Nicole.. Co to jest? - zapytał biorąc ode mnie kopertę ze zdjęciami.
- A nie widzisz?! Zdjęcia, na których jestem ja! Ktoś mnie śledzi.. - odpowiedziałam po chwili oriętując się, że naprawdę ktoś mnie obserwuje. Łzy zaczęły niekontrolowanie płynąć po moich policzkach, a z ust wydostał się szloch. Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie powiem ojcu! Załatwi mi jakąś niańkę, która będzie za mną chodziła 24h. Co to, to nie! Napewno mu nie powiem! A może ktoś robi sobie ze mne jaja? 
Chciałabym. 
- Chodź, wejdziemy do środka. - wyminął mnie i zamknął drzwi. Chwycił moją dłoń, gdy to zrobił przeszedł mnie miły dresz. Zignorowałam to i podążyłam za szatynem, który prowadził mnie do salonu. Usiadłam na sofie, patrząc w martwy punkt za nim tym samym myśląc co mam zrobić. Z "transu" wybudził mnie głos chłopaka. 
- Wiesz może kto ci to wysłał? - zapytał, spojrzałam się na niego jak na idiotę.
- No jasne kurwa! - odparłam z sarkazmem. - Gdybym wiedziała to bym ci powiedziała, kretynie! - podniosłam głos. Co za idiota!
- Uspokój się do kurwy nędzy! Próbuje ci do chuja pomóc, ale jeżeli nie chcesz to moge cię z tym zostawić samą! - odpowiedział wściekły.
- Nie prosiłam cię o pierdoloną pomoc. - syknęłam. - Więc z łaski swojej nie drżyj się na mnie! - kretyn.
- Zamknij się, kurwa! - krzyknął, zatkało mnie. Co on sobie wyobraża?!
- Jestem u siebie i będę sobie mówiła ile mi się podoba! Nie jesteś moim ojcem, żeby mi rozkazywać ! - rownież krzyknęłam, ten człowiek działa mi na nerwy! 
Dupek.
- Kurwa! Daj mi pomyśleć! - warknął.
- To ty myślisz? - zapytałam z udawanym zdziwieniem i złośliwym uśmieszkiem. On jedynie rzucił pioruny w moją stronę, które zignorowałam i wróciłam myślami do tej całej sytuacji. Ponownie się rozpłakałam, szatyn spojrzał na mnie i tak poprostu mnie przytulił. Tak, przytulił! To było urocze, jakoś dziwnie bezpieczenie czułam się w jego ramionach. Coś się chyba ze mną dzieje, jeżeli tak myślę. - I co teraz? - spojrzałam na niego z dołu. - Co ja mam zrobić? - wpadłam w panikę. - A jeżeli ten ktoś mnie zabije?! - o kurwa. - Nie chce umierać, wiem popełniłam dużo błędów, ale jestem człowiekiem! - powiedziałam i na nowo wybuchłam gromkim płaczem. 
- Nic ci się ze mną nie stanie, obiecuje. Nikt cię nie zabije, obiecuje. - podniósł moją głowę i spojrzał głęboko w oczy. 
- Obiecujesz? - zapytałam z nadzieją w oczach, naprawdę nie chce z tym wszystkim zostać sama. 
- Tak. - odparł. Boże, czy on to naprawdę powiedział?! 
 

Justin 

Kurwa, kurwa, kurwa! Po co jej to powiedziałem?! Przecież to ja miałem ją zabić! Kurwa mać, zrobię to, ale najpierw zdobędę jej zaufanie. Potem.. Już jej nie będzie. 
- Muszę już iść. - powiedziałem próbując ją od siebie odsunąć. 
- Oh... - mruknęła. - Dobrze, idź. - powiedziała posyłając mi słaby uśmiech.
- Zobaczymy się za półtora tygodnia... - nie wiem po jakiego chuja jej to mowię, ale mniejsza. Chyba się troche zdziwiła.
- Nie zależy mi jakoś. - odpowiedziała beznamiętnie. 
Ała? 
Czujecie ten sarkazm?
Prychnąłem pod nosem, żegnając się cicho z brunetką. Wyszedłem z domu kierując się do samochodu cały czas myśląc o kopercie, w której były zdjecia Nicol. Kto mógł je zrobić? Może to któryś z chłopaków? Nie, nie prosiłem nikogo o jej pilnowanie, więc pewnie to nie oni. Na wszelki wypadek zapytam. Gdy dotarłem do domu, od razu skierowałem się do salonu, gdzie byli wszyscy w tym jakieś dwie dziewczyny i Ashley - dziwka, z którą sypiam. Gdy mnie tylko zobaczyła poprawiła swoją "bluzkę" żeby było widać więcej jej sztucznych cycków. Wywróciłem oczami, podchodząc do chłopaków.
- Nie prosiłem was o jej pilnowanie. - syknąłem w ich stronę. Spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. - Nicole. - to powinno im wystarczyć.
- Nie obserwujemy jej, stary. - odpowiedział zmieszany Tayler.
- To kurwa.. - nie zdążyłem dokończyć, bo ktoś, a raczej Ashley mi przerwała.
Dziwka.
- Kto to Nicole? - wtrąciła się. 
- Nie twój pierdolony interes. - warknąłem nie patrząc na nią.
- Mam prawo wiedzieć. - wkurwiajaca jest, kurwa mać.
- Nie, nie masz! - krzyknąłem wkurzony. - Więc z łaski swojej zamknij się, zanim ja to zrobię. - dodałem na co dziewczyna się wkurzyła, ale już nic nie powiedziała. No i dobrze, wie do czego jestem zdolny. W tym czasie Zack zapytał. 
- Dlaczego mielibyśmy ją obserwować? - kurwa, oni na serio?
- Ponieważ dzisiaj, gdy u niej byłem zadzwonił dzwonek do drzwi, poszła otworzyć, ale nikogo za nimi nie było, oprócz koperty, w której były jej zdjecia. Zrobione z ukrycia. Myślałem, że to wy. - popatrzyłem na każdego z osobna.
- Dlaczego u niej byłeś? - zapytał zdziwiony John.
- Nie mówię teraz o tym, kurwa! A tak poza tym to mam ją uwieść, prawda? Więc kurwa, bez zbędnych pytań. - mruknąłem, nie patrząc na żadnego.
- Nie możesz się w niej zakochać, stary... - ponownie się odezwał.
- Nie mam zamiaru się w nikim kurwa zakochiwać! Jest moją zemstą! - krzyknąłem, bo zaczynali mnie już nieźle wkurwiać. Ja zakochać się? W niej? Najbardziej wkurwiającej osobie na świecie? Tak, jasne.  
- Czemu jest twoim celem? - zapytała druga najbardziej wkurwiająca dziwka na świecie aka Ashley. Milczałem, żeby nie zrobić nic, czego potem bym żałował. - Justin? - zwróciła się do mnie.
- Czego, do chuja?! - niech już stąd spierdala, mam jej dość.
- Pytałam o coś. - syknęła.
- Chuj mnie to obchodzi. - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się kpiąco. - A teraz spierdalaj zanim coś ci zrobię, a uwierz mi, kochanie. Jestem do tego zdolny. - powiedziałem puszczając jej oczko. Uchyliła usta w szoku, ale nic nie powiedziała. Dziewczyny, które były z nią patrzały na mnie jak na kawałek mięsa, dosłownie. Wiem, że jestem boski, ale mogły by się opanować.
- Czemu w ogóle tak się nią przejmujesz ? - zapytał John. - Jeżeli ten ktoś ją zabije, ty będziesz miał już to z głowy i nie będziesz musiał brudzić sobie rąk. - spojrzał na mnie znacząco. - Podoba ci się? - za dużo tych cholernych pytań!
- To nie to samo co samemu, John. - powiedziałem patrząc na niego zmęczonym wzrokiem. - I nie, nie podoba mi się. Znaczy jest piękna, ma boskie ciało i śliczny uśmiech, ale nic z tego. To moja zemsta. - odpowiedziałem. Chłopcy spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem. 
- Stary... Jeszcze nigdy tak o żadnej lasce nie powiedziałeś. - powiedział zaszokowany Ethan. 
- Ja pierdole. - mruknąłem wychodząc wkurwiony z pomieszczenia. Tym samym wchodził do niego Ryan - mój najlepszy przyjaciel, z którym znam się od dziecka. Jest dla mnie jak brat.
- Siema, stary. - powiedział do mnie, olałem go. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. - Pamiętaj wyjeżdżamy o dziewiętnastej! - krzyknął za mną Butler.
- Pamiętam. - odpowiedziałem wchodząc po schodach do swojej sypialni, w której panował totalny syf.
- Kurwa. - mruknąłem, potykając się o jakieś szmaty leżące na podłodze. - Muszę tu w końcu posprzątać. - powiedziałem pod nosem i skierowałem się do łazienki.

     -------------------------------------

Rozdział dodaje wcześniej, ponieważ mnie o to proszono. Dupy nie urywa i sądzę, że to jeden z moich najgorszych rozdziałów. Jakoś dziwnie mi tu nic nie pasuje, wszystko pomieszałam i rozdział według mnie wydaje się chujowy. Jeżeli Wam się podoba to proszę Was o napisanie swojej opinii w komentarzu, ponieważ nie wiem czy kontynuować tego bloga, czy też nie. 

Dziękuje. 

Całuski Veroniczka! Xoxo 

5 komentarzy:

  1. jak zwykle cudowny:*
    mogłabym prosić o następny rozdział z dedykacją? :)
    czekam; )
    Ania ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajowy :) Czekam na kolejny z niecierpliwością :33
    Pozdrawiam, Pamii xx

    OdpowiedzUsuń