środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 3: "Skąd znasz mojego brata?"

Nicole 

Leżąc na łożku w dresach i jakiejś za dużej koszulce, rozmyślałam o tym co się stało na lunchu. Justin, mój brat i ich rozmowa. Skąd oni w ogóle się znają? Próbowałam to wyciągnąć od Matta, gdy wracaliśmy do domu, ale niestety kretyn nawet nie raczył mi odpowiedzieć. Cały czas gadał o tym, że mam się do niego nie zbliżać inaczej powie ojcu, a on załatwi mi uwaga, cytuje "niańkę, która będzie łaziła za mną 24h, plus dostanę szlaban na tydzień" Gdy to usłyszałam to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok! Mam prawie osiemnaście lat, mogę robić i spotykać się z kim mi się kurwa żywnie podoba! Gdy tak rozmyślałam usłyszałam otwierające się drzwi spojrzałam się w ich kierunku, żeby po chwili zobaczyć uśmiechniętą  Marthe. Oznajmiła mi, że mój ojciec właśnie wrócił do domu i teraz czeka na mnie. Wstając z łóżka wywróciłam oczami podchodząc do drzwi wyminęłam gosposie i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu zobaczyłam chyba z dziesięciu chłopaków. Starszych i może troche młodszych. Co nie zmienia faktu, że nadal byli przystojni. Oczywiście w śród nich ujrzałam także swojego ojca, gdy mnie zobaczył wstał podchodząc do mnie mówiąc, żebyśmy przeszli do jego gabinetu. Usiadłam wygodnie czekając, aż zacznie. 
- Nie podoba mi się ostatnio twoje zachowanie, Nicol. - powiedział patrząc na mnie uważnie, zmarszczyłam czoło słysząc jak mnie nazwał. Powiedział do mnie "Nicol" co oznaczało, że jest naprawdę zły, bo nigdy tak do mnie nie mówił. 
- Tobie się we mnie nic nie podoba, więc żadna nowość. - powiedziałam wywracając oczami dzisiejszego dnia poraz setny. 
- Powiedziałem tylko o twoim zachowaniu, nie wszczynaj niepotrzebnej kłótni. - syknął. 
- I tak zaczniesz się zaraz wydzierać na całe Los Angeles jaka to ja jestem zła, bla bla bla... Już to słyszałam. - rownież stanęłam patrząc na niego uważnie. Widać było jak się spina, bo jego żuchwa się zacisnęła. 
- Nie tym tonem młoda damo! Nie tak cię wychowałem! - tym razem krzyknął, a ja powstrzymywałam śmiech. - Nie masz przed sobą kolegi, kochana. Powinnaś mieć do mnie szacunek, a ty odzywasz się do mnie jakbym niewiadomo co ci zrobił! Martwię się o ciebie, a ty masz wiecznie do mnie żal! Zmieniłaś się, Nicol. Na gorsze. - powiedział wstając. 
- Ty mnie w ogóle nie wychowałeś! Zawsze zajmowały się mną jakieś niańki! Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio spędziliśmy chociaż jeden dzień razem! Martwisz się?! Było mi więcej czasu poświęcać! - powiedziałam z wyrzutami. - To tylko jedna noc! Jeszcze na dodatek u Emily, którą dobrze znasz i nie raz widziałeś na oczy! - też wstałam, normalnie nosiło mnie od nerwów! - Mam prawie osiemnaście lat, a ty traktujesz mnie jak dziecko! Nie masz do mnie w ogóle zaufania.... - powiedziałam patrząc na niego z żalem i ze łzami w oczach. 
- No właśnie, prawie. - patrzył na mnie jakbym popełniła jakieś wielkie przestępstwo, a ja tylko chciałam iść na noc do przyjaciółki. Odwróciłam wzrok i powiedziałam.
- Wiesz co? Nienawidzę cię! - krzyknęłam odwracając się i wychodząc z pomieszczenia. Tak własnie nasze wszystkie kłótnie się kończą. 
Idąc korytarzem spojrzałam na salon, w którym przebywali "goście" patrzyli na mnie jak na idiotkę! Wywróciłam oczami na co się zaśmiałam w myślach, bo dość często to robię. Wchodząc do pokoju, napisałam sms'a do Emily. 

Do: Em ❤️
Co dzisiaj robimy? Xx 

Nie musiałam długo czekać, bo od razu odpisała. 

Od: Em ❤️
Możemy iść na zakupy! Xx

Uwielbiała zakupy, zawsze wydawała wszystkie swoje pieniądze na buty, spodnie, koszulki, sukienki, torebki i inne tego typu rzeczy. 

Do: Em ❤️
Okej, będę pod twoim domem o 16:30

Nie czekając na to, aż odpisze weszłam do garderoby wyjmując z niej zwykłe jeansowe spodenki, krótki czarny crop-top i jeszcze do tego okulary przeciw słoneczne. Włosy przeczesałam zostawiając rozpuszczone. Zeszłam na dół wchodząc do salonu mówiąc ojcu, że wychodzę. Czułam na sobie wzrok wszystkich, ale miałam to w dupie nie żegnając się wyszłam, wsiadając do swojego czarnego Range Rovera. 

                 ---------------------

Parkując przed domem przyjaciółki czekałam na to, aż w końcu się ruszy i wyjdzie. Zobaczyłam rudowłosą zamykającą drzwi, a po chwili była już w samochodzie. 
- Cześć, laskaaaa! - krzyknęła entuzjastycznie, zaśmiałam się i odpowiedziałam.
- Hej, co ty taka wesoła? - zapytałam cały czas patrząc na drogę.
- A musi się coś stać, żebym była? - powiedziała ze zmarszczonym czołem. 
- Nie, zaczy .. Nie.. Zmieńmy temat. - westchnęłam. Emily włączyła radio i akurat leciała nasza ulubiona piosenka "Call Me Maybe" Carly Rae Japsen. Od razu zaczęłyśmy wyć, bo śpiewaniem raczej bym tego nie nazwała. Otarłam łzy zjeżdżając na parking ogromnej galerii. 
- Zaszalejmy! - wykrzyczała, aż osoby przechodzące obok nas spojrzały na nią jak na idiotkę. Zaczęłam się śmiać, a ona razem ze mną. 

--------- godzinę pózniej ----------

- Długo jeszcze będziesz tak stała i mierzyła cały czas jedną i tą samą bluzkę?! - warknęłam na nią, a ta tylko posłała mi karcące spojrzenie. 
- Przerpaszam, ale to nie ja flirtowałam przy wejściu jakieś dobre dwadzieścia minut z jakimś palantem! - powiedziała wywracając oczami, na co ja zachichotałam. 
- Okej, okej.. Masz mnie. - mruknęłam do niej. 
- Dobra, nie biorę tego, bo zaraz mnie tu rozniesie. - wkurzyła się. 
- Czekam na zewnątrz. - powiedziałam kierując się w stronę wyjścia. Usiadłam na jednej z ławek, aż w końcu poczułam jak ktoś siada obok mnie. Odwracając głowę, doznałam szoku! Obok mnie siedział Justin. Tak, TEN Justin. 
- Co tutaj robisz sama? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
- Nie jestem sama dla twojej świadomości. - wywróciłam oczami. Tylko zapytał, a już jestem gotowa go zabić! - Jestem z przyjaciółką. - powiedziałam obojętnie na co on tylko kiwnął głową. Korzystając z okazji, postanowiłam zapytać.
- Skąd znasz mojego brata? - nawet nie wachałam się zapytać, mam prawo wiedzieć! 
- Oh.. Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć. - syknął. Czy ten człowiek jest bipolarny? 
- Owszem chce. - powiedziałam lekko zdenerwowana. 
- Ale ja ci tego nie powiem. - uśmiechnął się chytrze i odszedł. Myślałam, że coś zaraz rozwale. Wszyscy działają mi dzisiaj na nerwy, a ten palant szczególnie. 
- Tu jesteś, a ja cie wszędzie szukałam. - podeszła do mnie Em chyba z dziesięcioma siatkami zakupów. 
- Mówiłam, że będę czekać na zewnątrz. - uśmiechnęłam się do niej miło, co odwzajemniła przytakując. 
- Chodźmy do Starbucksa! Chce mi się strasznie pić. - pytaknełam idąc w kierunku kawiarni. Zamówiliśmy dwa świeżo wyciskane soki pomarańczowe i poszłyśmy zając miejsca. 
- Pokłóciłam się dzisiaj znowu z tatą... - powiedziałam nie patrząc na nią.
- Co? Znowu? O co? - zpytała troche zmartwiona, ona wiedziała o każdej sprzeczce. Nawet tej najgorszej, wiedziała o mojej sytuacji w domu. 
Mogłam jej spokojnie wszystko powiedzieć. 
- O nocowanie u ciebie. Przyszedł i powiedział, że nie podoba mu się moje zachowanie, i że się zmieniłam. - powiedziałam jej wszystko na jednym tchu, a ona poprostu mnie przytuliła. Wiedziała co jest mi teraz najbardziej potrzebne. Wlasnie to w niej kochałam, mogę na nią liczyć w każdej sytuacji. Tak, jak ona na mnie. 

              ------------------------

Żegnając się z przyjaciółką zawróciłam samochód w stronę domu. Wchodząc do niego nie zobaczyłam nikogo! 
- Zajebiście, znowu mnie zostawili samą - powiedziałam sama do siebie, przy okazji wywracając oczami. Weszłam do pokoju puszczając od razu swoją ulubioną piosenkę Katy Perry "I kissed a Girl" w rytm muzyki, poruszając biodrami weszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Wtarlam żel w swoje ciało, włosy umyłam szamponem. Wchodząc do pokoju zobaczyłam postać siedzącą na moim łożku. Przyznam myślałam wtedy, że na zawał zejdę! Pisnęłam cicho zakrywając ręką buzie. Postać wstała ukazując swoją twarz, która była jedynie oświetlona lampką nocną. Nie mogłam załapać oddechu rozpoznając twarz, osoby stojącej przede mną. Dopiero po chwili orjetując się, że stoję przed nim w samym ręczniku,szybko podbiegłam do garderoby wyciągając świeżą bieliznę, krótkie szorty do spania i czarną bokserkę. Wchodząc do łazienki z zamiarem ubrania się, nie mogłam się opanować! Co ten kretyn tutaj robi? W środku nocy? Jeszcze kiedy jestem półnaga?! 
To chyba jakiś sen...


   ----------------------------------------
Cóż ...  Rozdział dodaje wcześniej, bo mam wiele pomysłów na to opowiadanie i nie wiem co mam z nimi robić xD
Mam nadzieje, że Wam się podoba i pozostawicie po sobie jakiś ślad ( komentarz ) ponieważ one maga motywują i miło jest poczytać, że Wam się podoba. :) 
Z góry przepraszam z jakiekolwiek błędy, ale pisze na telefonie, w którym jest autokorekta i przekręca mi niektóre wyrazy. 
       Do następnego, tym razem w piątek napewno ;) 

Całuski Veroniczka! xoxo 

3 komentarze: