sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 6: "Nic złego ci się nie stanie."

Rozdział dodawany specjalnie dla Julki ❤️ Miłego czytania! 

Nicole 

Patrzyłam tępo w ekran telefonu nie wiedząc co mam teraz zrobić. Odruchowo sprawdziłam, czy nikt mnie nie obserwuje, rozglądałam się na wszystkie strony, ale nikogo nie zauważyłam. Zaczęłam szukać w kontaktach numeru telefonu osoby, która mogła po mnie przyjechać, gdy znalazłam kliknęłam przycisk "połącz" i czekałam, aż odbierze. Odebrał dopiero za trzecim sygnałem.
- Tato, mógłbyś po mnie przyjechać pod szkołę? - powiedziałam na wdechu modląc się, żeby przyjechał. 
- Nicol, ale przecież masz własny samochód. - odpowiedział na co zrobilo mi się przykro, no bo jaki ojciec nie przyjechałby po SWOJĄ córkę pod szkołę, gdy go ładnie poprosi? Mój. 
- Nie jestem dzisiaj samochodem, zapomniałam zatankować. - powiedziałam znów rozglądając się na boki. - Proszę cie.. Nie chce mi się wracać autobusem, a co dopiero na nogach. - próbowałam go przekonać.
- Skarbie teraz nie dam rady... Mam masę roboty. - kurwa.
- Proszę... - byłam bliska płaczu, pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam! Usłyszałam westchnięcie, a po chwili jego głos. 
- No dobrze, gdzie jesteś? - odetchnęłam z ulgą, że się zgodził inaczej bym się tu posrała.
- Dwie przecznice dalej od szkoły. - powiedziałam szczęśliwa.
- Okej, będę za piętnaście minut. - powiedział rozłączając się. Włożyłam telefon do tylnej kieszeni swoich spodenek, siadając na jakimś murku. Przejeżdżający samochód, z którego dudniła muzyka zatrzymał się na przeciwko mnie. Tylko nie to. - pomyslałam. 
- Podwieźć cię gdzieś, mała? - zapytał blondyn wystawiając głowę zza szyby samochodu. - Wyglądasz na samotną. - ponownie się odezwał na co osoby w samochodzie zaczęły się śmiać. Wywracając oczami odpowiedziałam. 
- Nie dzięki, sama dam sobie świetnie radę. - powiedziałam pewnie, na co oni zaczęli gwizdać. Ja pierdole o co im chodzi? 
- Nie daj się prosić. - tym razem odezwał się inny chłopak w ciemnych włosach. - Nic złego ci się nie stanie. - zachęcał mnie. 
- Kurwa mać powiedziałam, że nie chce! Czego nie rozumiesz w zdaniu "sama dam sobie świetne radę"?! Może mam ci to przeliterować? - mówiąc to złość przesiąkała każde wypowiedziane przeze mnie słowo, a ja zaczęłam żałować tego, że mam tak niewyparzony język. W myślach walnęłam sobie z liścia w twarz.
- Uuuu... Zadziorna, może się zabawimy? - powiedział wysiadając z samochodu, na co moje serce zaczęło bić szybciej. - Teraz? - był coraz bliżej.
- N-nie. - odpowiedziałam. - Zostaw mnie w spokoju, zaraz mój ojciec przyjedzie. 
- Mamy czas. - był już na tyle blisko, że mogłam poczuć jego perfumy. Swoją drogą ładnie pachniał. Ja pierdole Nicol! 
Zbeształam się w myślach za swoje myśli. Chciał mnie dotknąć, ale zatrąbił jakiś samochód spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam auto mojego taty, który wałaśnie z niego wysiadał. Kątem oka spojrzałam na bruneta, który się spiął i zaczął wycofywać. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi.
- Wszystko dobrze, córeczko? - powiedział mój tato podkreślając ostatnie słowo. O co chodzi? Patrzył raz na mnie, raz na nieznajomego. 
- T-tak. - powiedziałam. Chłopak nie mówiąc nic zaczął zmierzać do samochodu, w którym znajdowali się jego znajomi. 
- Napewno? - spytał niepewnie.
- Tak, chodźmy już. - nie patrząc na niego zaczęłam iść do czarnego BMW mojego ojca. Całą drogę nie odezwałam  się słowem, z resztą tata tak samo. Czasami brakuje mi relacji jakie mieliśmy trzy lata temu, no ale cóż. Włączyłam radio, w którym akurat leciała piosenka Sean'a Kingston'a "Patry all night" zaczęłam nucić sobie tekst pod nosem i tak wygladała cała droga powrotna.

     ------------------------------------
Wchodząc do domu od razu skierowałam się do kuchni po wodę. Wchodząc do niej zastałam tam Belle - żonę mojego ojca i moją kochaną macochę. Ehkem, sarkazm ekhem. Czytającą gazetę. Podeszłam do szafki z zamiarem wyciągnięcia z niej szklanki, do której mogłam nalać sobie wody. Spojrzałam w kierunku pary i myślałam, że zwymiotuje! Mogliby się lizać u siebie w pokoju, a nie w miejscu, w którym się je. Kaszlnęłam zwracając tym uwagę dorosłych. 
- Jak tam w szkole, Nicki? - zapytała ta zołza. Własnie tego w niej nienawidzę! Jest taka miła i za wszelką canę chce się mnie przypodobać, co mnie mega wkurwia. 
- Normalnie. - ojciec spojrzał na mnie znacząco, na co w myślach przewróciłam oczami. - Znaczy dobrze, na w-fie wywróciłam się i o mało nie skręciłam kostki. - powiedziałam z udawanym entuzjazmem na co ojciec się uśmiechnął. Chciałabym, żeby mama żyła wszystko byłoby lepsze. 
- Idę do siebie. - mruknęłam odwracając się w kierunku schodów, ale zatrzymał mnie głos wybranki mojego taty. 
Kurwa.
- Nicki, chciałabyś może jutro skoczyć ze mną na zakupy? Wiesz, kupiłybyśmy sobie jakiś fajnych szmatek. - zaśmiała się. - Co ty na to? - spierdalaj. - Spędzimy miło razem dzień, hym? - miło się uśmiechnęła i spojrzała na mnie z nadzieją w oczach. Odwróciłam wzrok na tatę, który pokazywał mi, że mam się zgodzić. 
- Jasne! Czemu, nie? - powiedziałam sztucznie się uśmiechając.
- To super! Przyjadę jutro po ciebie pod szkołę, okej? - zapytała wciąż się uśmiechając co mnie jeszcze bardziej wkurwiało.
- Okej. A teraz wybaczcie, ale miałam ciężki dzień, pójdę się położyć. - nie kłamałam w tej sprawie, naprawdę miałam dość tego jebanego dnia.
- Jasne, do jutra. - odpowiedzieli oby dwoje. 
- Do jutra. - mruknęłam odchodząc, jeszcze zdążyłam usłyszeć jak rozmawiają o mnie na co znowu wywróciłam oczami. Weszłam do pokoju od razu rzucając się na miłość mojego życia aka moje łóżko, które kocham nad życie i nigdy bym go nie oddała. Nie czekając długo zasnęłam, przenosząc się do krainy Morfeusza.

         ----------------------------------

Nananana ... 6 rozdział nananana ... 
Dodaje dla Was i dla Julki, która zamęczała mnie pytaniami na Facebooku co będzie działo się dalej XD

Do następnego!

Całuski Veroniczka! Xoxo 

3 komentarze: