wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 2: "Skarbie wyglądasz tak gorąco, że mógłbym cie brać tu i teraz."

Nicole 

 Ale jestem wkurwiona! Boże co za człowiek, jak on śmiał mnie kurwa nazwać słowem na "D"?! Nie moja wina, że ten kretyn łazi jak słoń. Emily przez cały czas patrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku. Nie był to błysk szczęścia, ale taki bardziej .... Martwiący się? Sama nie wiem. 
- Boże, czy ty widziałaś jak ten palant chodzi?! - wkurzona powiedziałam do przyjaciółki, która tym razem nie patrzyła na mnie tylko na coś, albo na kogoś za mną. Odwracając głowę zobaczyłam tego słonia, który mnie potracił. Spojrzał się w naszym kierunku i posłał mrożące krew w żyłach spojrzenie. Prychłam pod nosem i wystawiłam w jego kierunku środkowy palec, kiedy to zobaczył myślałam, że przyjdzie tu i zaraz mi zapierdoli. Dosłownie. 
- Nicki nie powinnaś byla chyba tego robić. - spojrzała sie na mnie ze współczuciem. 
- Dlaczego, niby? Kretyn mnie obraził, przewrócił i nie przeprosił! Może to ja mam pobiec upaść na kolana i przepraszać, że szłam kurwa, a jaśnie pan mnie nie zauważył?! - krzyknęłam wkurzając sie rownież na nią. 
Popatrzyła na mnie jakbym miała co najmniej pięć głów. 
- Nie drżyj się na mnie! Ja cie tylko ostrzegam, bo ten chłopak nie wygląda na grzecznego!  podniosła lekko głos.
- To mnie nie wkurwiaj. - powiedziałam i ominelam rudowłosą idąc do klasy, w której obecnie miałam mieć fizykę. Do pomieszczenia weszła pani Carter aka najbardziej wkurwiająca nauczycielka na świecie. Rozsiadła sie wygodnie swoją dupą na krześle i przejechała wzrokiem po wszystkich, zatrzymując wzrok na mnie uśmiechnęła się chytrze. Zaczęła sprawdzać obecność co mnie w ogóle nie obchodziło, gdy doszła do mojego nazwiska zapytała. 
- Panno Watson ma pani dla mnie tą prace o którą proszę się juz od miesiąca? - myślałam trochę nad jej pytaniem i za chiny nie mogłam sobie przypomnieć o jaką prace jej chodzi, przecież wszystko oddałam. 
- Jakoś sobie nie przypominam, żeby Pani zadawała mi jakąkolwiek pracę. - odpowiedziałam dumnie z złośliwym uśmieszkiem na ustach co ją chyba wkurzyło, bo z impetem zamknęła dziennik i wstała. 
- Jeżeli nie chcesz wyładować u dyrektora na dywaniku za pyskowanie najlepszemu nauczycielowi, czyli mnie proszę bardzo. - gdy to mówiła duma ją zrzerała, bo patrzyła na mnie z wyższością. 
- Już niech pani sobie tak nie schlebia. - powiedziałam na co cała klasa zareagowała wielkim śmiechem. Carter patrzyła na mnie z otwartymi ustami i już była gotowa do powiedzenia tego, czego pewnie każdy się spodziewał, ale zadzwonił dzwonek. Pakując się, usłyszałam jak przyszła mi wiadomość. 

Od: Em ❤️ 
Przepraszam, że na ciebie tak naskoczyłam, nie chciałam. Ja się tylko martwię... 

Do: Em ❤️ 
Przecież nic takiego nie zrobiłam, a ty juz sie martwisz. On mi nic nie zrobił i znając życie, gdyby probowal wyjebałabym mu tak, że zębów musiałby szukać na korytarzu. 

Od: Em ❤️
Haha okej przyznaje! Poniosło mnie, przerpaszam :( 

Do: Em ❤️ 
Wybaczam xx 

Schowałam telefon do torebki i nie żegnając się z nauczycielką wyszłam z klasy. Idąc korytarzem szukałam Emily, gdy już ją ujrzałam cała zdyszana dosłownie rzuciła mi się na szyję, ja nie mogąc powstrzymać śmiechu zaczęłam płakać. 
- Jezu, Emily zejdź ze mnie, bo nie mogę złapać oddechu! - krzyknęłam przez śmiechu, dosłownie płakałam! 
- Okej, okej juz schodzę. - podniosła ręce w geście obronnym. 
- Jak tam na fizyce? - zapytała ciekawa.
- Boże nawet mi tego nie przypominaj to stare pruchno znowu mnie wkurzyło! - powiedziałam lekko zdenerwowana. 
- Co znowu? - powiedziała powstrzymując śmiech, posłałam jej karcące spojrzenie. 
- Zaczęła mi pierdolić o jakiejś pracy, której jej podobno nie oddałam, a tak w ogóle to zacznijmy od tego, że nic mi zadawała. - powiedziałam śmiejąc się. Em też się śmiała, gdy opowiadałam jej co działo sie na lekcji z Carter. Normalnie płakała, a ja razem z nią. Idąc w stronę stołówki usłyszałam za sobą gwizd odwróciłam się i zgadnijcie kogo zobaczyłam? Tak, dobrze myślicie pana dupka. 
- Nie nudzi ci się czasem? - zapytałam zła. 
- Kochanie nie złość się tak, bo złość piękności szkodzi. - uśmiechnął się zarozumiałe, a mnie dosłownie krew z twarzy odpłynęła. 
- Przepraszam, ale myślisz, że kim ty do cholery jestes?! - wydałam się na niego, aż mnie gardło zabolało. 
- Jak ostatnio sprawdzałem nazywam się Justin Bieber, kochanie. - uśmiechnął się uroczo i przyznam, że gdyby nie był takim kretynem to możliwe, ze umówiłbym się z nim. BOZE WATSON CO TY GADASZ?! ZEJDŹ NA ZIEMIE!!! Odepchnełam głupie myśli i powiedziałam.
- Chuj mnie to obchodzi jak ty sie nazywasz. Zachowujesz sie jak totalny idiota! - już nie mogłam powstrzymać złości jaka mnie ogarnęła. 
- Uuuu zadziorna lubie takie, ale nie dzisiaj, skarbie jestem troszeczkę zajęty. Może podasz mi swój numer to zadzwonię i zgadamy się na jakiś szybki numerek?  - puścił mi oczko na co cała się zagotowałam. Już miałam coś odpowiedzieć, gdy z nikąd wyłonił sie mój brat. 
- Odjeb sie od niej, Bieber. Chyba nie chcesz miec kłopotów? - gdy na niego spojrzałam na twarzy malowała się chęć mordu, złości, troski i zmartwienia? Stałam cicho przysłuchując sie całej rozmowie. 
- A ty co? Jej fagas? Nie potrafisz się odezwać sama tylko bronisz się takim fiutem jak on? - patrzył z rozmawieniem raz na mnie raz na mojego brata. Już miałam coć powiedzieć, gdy znowu mi przerwał. 
Ja pierdole.
- Nie jestem żadnym jej fagasem tylko bratem, a ty spierdalaj stąd zanim ci ryj rozwale. - szczerze mówiąc przestraszyłam się, ale patrząc na Justina aka dupka nawet go to nie ruszyło. Stał spokojnie jakby nigdy nic w penym momencie nie wiem dlaczego, ale przejechałam po nim wzrokiem i uznałam kurwa, ze jest cholernie seksowny. Ubrany był w spodnie z nisko zwisającym krokiem, białą koszulkę na to narzucił czarną bluzę, białe supry, a na twarzy miał okulary przeciw słoneczne. Wtedy gdy go tak "obczajalam" spojrzał się na mnie, a ja jak na zawołanie spaliłam buraka. Uśmiechał sie powoli podchodząc do mnie na co sie lekko wystraszyłam. Schylił się, a ręce położył na mojej tali. 
- Skarbie wyglądasz tak gorąco, że mógłbym cie brać tu i teraz. - powiedział to lekko gryząc płatek mojego ucha. Jego słowa mnie zaszokowały, dumny i pewny siebie odwrócił się uśmiechając do mnie ostatni raz, odszedł w stronę jak przypuszczam swojego samochodu. 
Co.do.cholery.miało.to.oznaczać?


             ----------------------------
Cześć i czołem wszystkim! Mam dla was rozdział numer dwa i mam nadzieje, że Wam się spodoba tak bardzo jak mnie! W tym rozdziale Nicole pokazała troszeczkę swojej wrednej strony, a Justin był dupkiem. Hahah przyznam, że gdy to czytałam po skończyczeniu śmiałam się jak głupia! Dobra nie przedłużam, widzimy się z kolejnym rozdziałem tym razem w PIĄTEK! ;))

Całuski Veroniczka! xoxo

1 komentarz: