poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 12: "Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?"

     *ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY, Z   GÓRY PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY* 

         CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!


Nicole 

Obudził mnie dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Co oznaczało, że zasnęłam. Leniwie otworzyłam oczy, rzucając się na prawą stronę mojego łóżka z zamiarem odebrania telefonu. Chwyciłam komórkę z wyświetlonym numerem i zdjęciem Emily, odebrałam i zaczęło się.
- Laska! Idziemy na imprezę i nie ma, że nie! - powiedziała, a raczej krzyknęła mi do słuchawki. Przez co musiałam odsunąć telefon od głowy, inaczej bym ogłuchła. 
- Yhym... - mruknęłam patrząc na zegarek wiszący na ścianie. 
Była osiemnasta.
- Po co? - zapytałam ziewając. 
- Jak to po co?! Zabawić się, kretynko! - zaśmiałam się z jej doboru słów. - Dawno nas nie było na żadnej imprezie, a słyszałam, że nie jaki Ryan Butler organizuje najlepsze imprezy! A wiesz co jest w tym najlepsze? - zapytała z entuzjazmem. 
- No co? - odpowiedziałam od niechcenia. 
- Że to otwarta impreza! Czyli, że mogą się na niej pojawić... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ jej przerwałam.
- Wiem co to otwarta impreza, Em. Nie rób ze mnie idiotki. - warknąłam. Nienawidzę, gdy tak robi.
- Okej, przepraszam... - mruknęła.
Westchnęłam i zapytałam.
- O której się zaczyna? - dziewczyna zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam, zaczęła krzyczeć przez co telefon spadł mi na twarz.
Ała!
- O dziewiętnastej, ale będę u ciebie o dwudziestej! Nie możemy przyjść wcześniej, bo wyjdziemy na frajerki. - powiedziała.
Cała Emily... 
Dla niej najważniejsza jest reputacja. 
- Okej, więc mam dwie i pół godziny do wyszykowania się. - mruknęłam.
- Ubierz się seksownie! Całuski. - posłała całusa przez telefon i się rozłączyła. Leżałam tak jeszcze dobre dziesięć minut, myśląc co na siebie włożyć. Wstałam, leniwie kierując się do garderoby, z której wyciągnęłam.
                  
                   *bez full capa* 






I ludzie! Wyglądałam bosko! 
Tak wiem, jestem skromna. 
Nałożyłam makijaż, ostatni raz przeglądając się w lusterku. Schodząc na dół zobaczyłam znajomych taty i Bellę.
Bądź co bądź to mój ojciec i muszę mu powiedzieć, że wychodzę.
- Idę z Emily na imprezę. - rzuciłam stając w progu salonu i czekałam na jakąkolwiek reakcje. Wszyscy zamilkli i zwrócili całą swoją uwagę na mnie. Ojciec wstał podchodząc do mnie bliżej.
- Zanim wyjdziesz chciałbym ci kogoś przedstawić... - przerwałam mu, wywracając oczami i mówiąc.
- Nie mam czasu, spieszę się. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Twarz taty wyrażała złość, no cóż. 
Ma problem.
- Najpierw ci ich przedstawię. - syknął, uśmiechając się do wszystkich.
- Nie, nie przedstawisz. - syknęłam mu do ucha. - Miło było, ale muszę już iść. - warknęłam, odwracając się i wychodząc z domu. W tym samym momencie podjechała Emily swoim białym Audi. Wsiadłam do samochodu i powiedziałam.
- Pierwszy raz się nie spóźniłaś. - mruknęłam z uśmiechem. - Będzie tam ktoś? - zapytałam, robiąc nacisk na "ktoś" dziewczyna lekko się zarumieniła i odpowiedziała.
- Noooo... W sumie będzie tam taki jeden chłopak.. - mruknęła ledwo słyszalnie. 
Zaczęłam się śmiać, bo jeżeli się nie spóźniła to naprawdę jej się chyba spodobał. 
- Gadaj który! - nie przestawałam się śmiać, na co rudowłosa była jeszcze bardziej czerwona. 
- Okej, ale się zamknij! - warknęła. Zamilkłam chcąc, żeby kontynuowała. - Ma na imię Ethan... Ethan Brown i ma dwadzieścia lat... - nie dziwie się, ona zawsze wolała starszych.
Tak samo jak ja.
- Przystojny? - musiałam zapytać!
- Nicol! - krzyknęła, na co zaczęłam się śmiać.
- Gadaj! - pośpieszałam ją.
- Tak. Zadowolona? - syknęła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - śmiałam się do łez. - Tak w ogóle to seksownie wyglądasz. - poruszyłam sugestywnie brwiami, przez co dostałam w żebra. Syknęłam, zwijając się z bólu!
To bolało!
- Ała! Kretynko! - warknęłam, ale ona jedynie posłała mi całusa. Wywróciłam oczami masując obolałe miejsce. 
- Jesteśmy. - mruknęła. Spojrzałam w stronę ogromnego domu i zamarłam.
Był piękny! 
Ludzi myło w cholerę, więc postanowiłyśmy się nie rozdzielać. 
- I gdzie ten twój chłoptaś? - zapytałam chichocząc. Dziewczyna posłała mi tylko złowrogie spojrzenie i odpowiedziała.
- Nie wiem. - mruknęła zrezygnowana.
Nagle obok nas pojawił się Ethan. Tak. Ten, z którym się zakładałam.
- Nicol, kochanie! - krzyknął, głosem  pełnym entuzjazmu i zaczął mnie przytulać. - Pięknie wyglądasz. - mruknął mi we włosy. Już miałam odpowiedzieć, gdy nagle pchnął mnie na ścianę.
Co jest kurwa? 
Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam jak "zajmuje" się Emily.
- To bolało! - krzyknęłam, ale on totalnie mnie olał.
Palant.
Ruszyłam w stronę baru, z zamiarem napicia się czegoś.


Barman przyjął od razu moje zamówienie, ale oczywiście nie obyło się bez komenatrzy typu "co tam, piękna?" lub "co podać dla pięknej pani?" 
Wywróciłam oczami na jego tani podryw, nagle podszedł do mnie jakiś chłopak w ciemnych blond włosach. Zignorowałam go, ale on najwyraźniej chciał porozmawiać.
- Cześć piękna. - powiedział wprost do mojego ucha. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam.
- Cześć. - mruknęłam, popijając shota.
- Co tutaj robisz... Sama? - zapytał, przyglądając mi się. Zaczyna mnie wkurzać.
- Nie jestem sama. Przyszłam z przyjaciółką... - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem. On to odwzajemnił, mierząc mnie wzrokiem. 
- Nie wiedzę jej nigdzie. - mruknął, uśmiechając się zadziornie.
- I nie zobaczysz. - także się uśmiechnęłam.
Zaraz mu wyjebe.
- Zatańczymy? - zapytał. 
NIE.
- Najpierw muszę iść do łazienki. - szepnęłam mu do ucha. Co chyba go podnieciło, bo jego ręce zjechały na mój tyłek. - I zabieraj łapy z mojego tyłka. - warknęłam, wymijając go i kierując się w stronę toalety. Nie chciało mi się tak naprawdę, ale musiałam się pozbyć tego nachalnego kretyna. 
Idąc korytarzem, mijałam pary, które się prawie pieprzyły na środku przejścia.
Fuj.
- Przepraszam. - usłyszałam za sobą kobiecy głos. Zmarszczylam brwi, odwracając się w stronę dziewczyny. - Nicole Watson? - zapytała.
Mam skłamać, czy powiedzieć prawdę? 
- Tak? - odpowiedziałam. - O co chodzi? - zapytałam, raczej zmieszana.
- Mogłabyś pójść ze mną? - 
iść, czy nie?  
- Nie znam cię, więc odpowiedź brzmi.. Nie. - odpowiedziałam. Jej mina wyrażała złość.
Ups, ktoś tu się wkurzył.
- Musisz. - warknęła. Zaraz po tym uśmiechając się sztucznie. Prychnęłam i odpowiedziałam.
- Nic nie muszę. - syknęłam. - A teraz wybacz, ale muszę przepudrować nos. - westchnęłam, wchodząc do pomieszczenia. Przejrzałam się w lusterku, poprawiłam spódniczkę i wyszłam. Tym razem nie było nikogo na korytarzu. Zmarszczyłam brwi, w oddali widząc jakąś postać. 
Cholera.
To ten chłopak, z którym rozmawiałam przy barze.
- Wszędzie cię szukałem, kochanie. - jest pijany.
- Nie jestem twoim kochaniem. - powiedziałam. - I mówiłam, że idę do toalety. Słuchasz mnie w ogóle? - zapytałam, uśmiechając się sztucznie. Chłopak zaczął się zbliżać, na co zrobiłam krok w tył.
- Boisz się? - szepnął.
- N-nie... - czy ja zawsze muszę się jąkać?! - Przepraszam, ale muszę iść. - wyrwałam się i szybkim krokiem zaczęłam zmierzać w stronę sali, z zamiarem poszukania Emily.
Gdzie ona jest?!
Wyjęłam telefon i wybrałam numer do dziewczyny. 
Nie odebrała. 
Może poszła do domu? 
Nie, nie poszłaby beze mnie.
Spojrzałam w prawo i zobaczyłam tą samą dziewczynę, która zaczepiła mnie koło toalet. Uważnie mi się przyglądała, co przyznam - zaniepokoiło mnie.
Mam się bać?
Postanowiłam ją olać i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia, chciałam się przewietrzyć. Dziś wieczorem czułam się dość dziwnie... Nieswojo. Czułam się przez cały czas obserwowana, śledzona... 
Chyba mam coś z głową.
Wyszłam z klubu, rozejrzałam się z zamiarem poszukania ławki, na której mogłabym usiąść. Zobaczyłam jedną na drugiej stronie przy plaży, rozglądając się na boki czy żaden samochód nie jedzie - przeszłam na drugą stronę. 
Usiadłam wygodnie na ławce, wyciągnęłam ponownie telefon i znowu próbowałam dodzwonić się do Em. 
Gdzie ona do cholery się podziewa?! 
Nagła poczułam jak ławka ugina się,co oznaczało, że ktoś na niej usiadł. 
- Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama? - powiedział przyglądając mi się uważnie. 
Cholera!
Był przerażający!
- Siedzę? - odpowiedziałam głupio.
Spojrzał na mnie spod łba, ale nic nie powiedział. 
- Masz chłopaka? - że co kurwa? Skłamać, czy powiedzieć prawdę?
- T-tak... - mruknęłam. Przeniósł swoje ciekawskie spojrzenie na mnie i uniósł brwi.
- Naprawdę? - zapytał. Kiwnęłam głową na "tak" - Jak ma na imię? - zadał kolejne pytanie, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Może mam ci jeszcze powiedzieć gdzie mieszkam? - syknęłam. - Myślisz, że jak bardzo głupia jestem? - zapytałam sarkastycznie.
- Nie, wyglądasz na bardzo mądrą dziewczynę. - uśmiechnął się. - To jak ma na imię? - nie mam chłopaka kretynie! 
Co mam ci powiedzieć?! 
- Cameron... - mruknęłam, niepewnie. 
- Cameron? - zapytał. Ponownie pokiwałam głową. - Nie okłamujesz mnie? - zapytał, patrząc na mnie dziwnie. - Nie nazywa się on przypadkiem Justin? Justin Bieber? - o kurwa mać.
- Nie? Chyba lepiej wiem jak mój własny chłopak się nazywa. - odpowiedziałam, wywracając oczami.
- Doprawdy? Słyszałem co innego.. - warknął. - Nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje. - syknął, zbliżając się do mnie.
- Nie znam żadnego Justina Biebera. - syknęłam. - A teraz przepraszam, ale muszę iść. - mruknęłam, wstając z ławki i kierując się spowrotem do klubu.
Kurwa mać, Emily zabije cię!
Czułam na sobie cały czas jego wzrok, nawet miałam wrażenie, że za mną idzie! Zaczęłam szybciej iść, tym samym przepychając się przez tłum tańczących ludzi. Odwróciłam głowę z zamiarem sprawdzenia, czy za mną nie idzie. 
I wiecie co? 
Szedł. 
Spanikowana nie wiedziałam co robić, aż nagle wpadłam na kogoś tym samym prawie upadając. Odruchowo sprawdziłam jak blisko mnie jest, ale stał tylko uważnie przyglądając się sytuacji. Podniosłam wzrok i napotkałam brązowe tęczówki chłopaka.
Dzięki ci Bogu!
- Nicol? - zapytał. - Co ty tutaj robisz? - patrzał na mnie uważnie, ale ja tylko rozglądałam się co chwilę na boki, szukając tego "kogoś" - Nicol. - powiedział już trochę głośniej i wyraźniej, dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę. Tak samo na pozycje, w której  się znajdowaliśmy.
- Um.. Przepraszam. - mruknęłam. - J-ja.. Przyszłam tutaj z Emily, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć... Wyszłam na zewnątrz, a tam był taki chłopak, który pytał czy mam chłopaka to odpowiedziałam, że tak. - Justin zmarszczył brwi z zaciekawieniem. - Ale on chyba nie był pewny mojej odpowiedzi i zapytał, czy czasami moim chłopakiem nie jest Justin Bieber. To mu odpowiedziałam, że cię nie znam. Zaczęłam się trochę bać, bo powiedział, że nie lubi gdy ktoś kłamie. 
Powiedziałam, że muszę już iść i on szedł cały czas za mną. - odwróciłam głowę sprawdzając, czy nadal tam jest - nie było go. 
- Aż na ciebie nie wpadłam. -powiedziałam na jednym wdechu.
- Jak wyglądał? - zapytał. 
Wściekły?
- Był łysy z wielkim tatuażem na głowie. - mruknęłam. - Nie wiem jak miał na imię.
- Ja chyba wiem. - mruknął, nie patrząc na mnie.
Ale jak?

     --------------------------------------

Okej, rozdział dodaje z małym opóźnieniem, bo miał być o 22 a jest 23:50 ...No cóż, musicie mi to wybaczyć XDD Mam nadzieje, że się Wam podoba ;) Prosiliście o więcej akcji to ją dostaliście, Przynajmniej tak mi się wydaje ;p

           ROZDZIAŁ W PIĄTEK!

Do następnego!

Całuski Veroniczka! Xoxo
 

11 komentarzy:

  1. Cudowny rozdzial.. cos czuje ze bedzie sie dzialo z tym facetem.. mysle ze to jakis moze wrog Justina!? Nie wiem.. z niecierpilwoscia czekam na NN
    KOCHAM CIE! SWIETNIE PISZESZ!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam że Justina nie będzie na tej imprezie :D a tu bumm :D czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział czekam na NN tylko szkoda że dopiero w piątek ale jakoś przeżyję

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny.
    A tu mój blog jakbyś chciała http://mylifeisnotyourbisnes.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy Następny ?!?!?!?? Już nie mogę się doczekać :** <3

    OdpowiedzUsuń